środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział XIX - Przesłuchanie w sprawie "J."


Rozdział XIX


Jim

                Obserwowałem ją z ukrycia. Tyle razy mi się wymykała.  Sprytna smarkula. Ale to już ostatni raz. Już mi nie ucieknie.
Choć, mała ptaszyno. – mruknąłem w myślach, odsłaniając kły w drapieżnym uśmiechu. Otworzyłem oczy, tracąc tym z widoku ją i jej chłopaka. Znalazłem ją. Teraz muszę tylko ją dorwać.

Tom

Przesłuchanie w sprawie „J.”


                Spojrzałem głęboko w jej ciemne, bezdenne oczy. Błyszczały uroczo, pokazując wszystko, co chciałem wiedzieć.
                - Bella... – szepnąłem. Pogładziłem ją delikatnie po policzku. Uśmiechnęła się lekko. Pochyliłem się, by jeszcze raz ją pocałować. Byłem szczęśliwy, że wreszcie zdobyłem się na odwagę i to zrobiłem. Zbierałem się w sobie, by to zrobić, odkąd podjąłem decyzję i zaakceptowałem Bellę jako wampirzycę. Ale jakoś zawsze coś stawało mi na przeszkodzie... Teraz patrzyłem jej w oczy i wiedziałem, że postąpiłem słusznie.
                - Tom... – mruknęła.
                - Tak?
                - Następnym razem nie czekaj tak długo – powiedziała cicho. Uśmiechnąłem się.
                - Dobrze. – odparłem i przytuliłem ją mocno. Zarzuciła mi ręce na szyję, a ja podniosłem ją, okręcając się dookoła. Zaśmiała się.
                - Wracamy?
                - Mhm. – mruknęła łapiąc mnie za rękę. Tak ruszyliśmy do środka. Czułem się lekki i szczęśliwy jak nigdy. Miłość odurza, upaja i takie tam...


~ Następnego dnia ~


                Siedziałem u siebie w pokoju czytając książkę, gdy zadźwięczał mi telefon. Sms od Belli.
Chodź do pokoju 123. Beck robi przesłuchanie w sprawie J.  ._.
               
                Uśmiechnąłem się lekko. Wstałem i poszedłem zerkając na numerki drzwi. 121... 122... 123. Zapukałem dwa razy do drzwi.
                - Proszę! – rozległ się głos Beck’a. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Bella siedziała na jednym z łóżek po turecku, a naprzeciwko niej, na drugim łóżku siedział Beck ze zmarszczonym czołem. Dziewczyna była poddenerwowana i mrużyła gniewnie oczy. Kiedy zerknęła w moją stronę, uśmiechnęła się lekko, a ja odwzajemniłem to. Beck odwrócił się do mnie jeszcze bardziej marszcząc czoło.
                - Cześć Tom. Bella opowiadała mi o tym, co widzieliście koło magazynu. – powiedział cicho. Zerknąłem na dziewczynę, kierując do niej nieme pytanie. Ledwo zauważalnie pokręciła głową. Sekret pozostawał sekretem. Podszedłem do niej.
                - Mogę? – spytałem wskazując na łózko. Kiwnęła głową, przesuwając się na bok. Usiadłem zerkając na chłopaka. Uważnie nam się przyglądał. Chyba zawsze tak na nas patrzył, ale teraz zwróciłem na to większą uwagę i miałem się na baczności. Z jakiegoś powodu Bella nie powiedziała mu o tamtym zdarzeniu, a ja czułem, że Beck na razie nie powinien o tym wiedzieć.  
                - Więc jaka jest twoja wersja wydarzeń? – spytał. Normalnie jak na komisariacie.
                - Nic takiego. Rozmawiałem z Bellą przy ławkach, nagle ona krzyknęła i pobiegła w stronę magazynu. Pobiegłem za nią i zastałem ja samą klęczącą przy budynku. Powiedziała, że zobaczyła Jima. I właściwie to wszystko...
                - Hmm... – mruknął splatając dłonie. Spiąłem się. Wyglądał jak jakiś detektyw z kiczowatego filmu kryminalistycznego. – Jesteście pewni, że nie było go tam naprawdę? Jeśli jednak był, to mamy spory problem...  
                - Mówiłam ci, że nie. Tom powiedział, że nikt ze złymi zamiarami nie mógł by się dostać na teren Akademii, a gdyby Jim zjawił się tam we własnej osobie, nie siedziałabym tu teraz.
Zerknął na mnie w poszukiwaniu potwierdzenia. Kiwnąłem głową. Westchnął.
                - Z tego, co mi o nim opowiadałaś, wynika na to, że cię namierzył i będzie próbował wywabić z ukrycia, bo tu nie może się dostać. To znaczy, że nie możesz się ruszać z terenu akademii.
Dziewczyna wzniosła ręce do nieba.
                - Nie no, kolejny! Mówiłam, że raz: muszę polować, dwa: jak nie dorwie mnie, to dorwie pierwszą osobę ze szkoły wychodzącą przez portal i mnie będzie szantażował. Nie zawaha się wybić całej szkoły, by się do mnie dostać, zrozumcie to wreszcie!!
                Spojrzałem znacząco na Beck’a. W tej kwestii zgadzaliśmy się bez słów. Pokręciłem głową.
                - Dobra, zostawmy ten temat. Musimy po prostu uważać. Bella mówiła, że Jim nie zaatakuje od razu. Na razie musimy obmyślić jakiś plan. Ale uważam, że musimy w to włączyć całą paczkę.
                - Nie ma mowy! Nie narażę ich na takie niebezpieczeństwo!
                - Bella, oni nie są bezbronni. Od dziecka uczono nas jak się bronić.
                - A uczono was jak się bronić przed potężnym, samozwańczym wampirem zabójcą? – warknęła dziewczyna. Oczy błysnęły jej czerwono. Położyłem jej rękę na ramieniu. Odwróciła wzrok w moją stronę. Patrzyłem jej spokojnie w oczy, aż czerwony blask znikł. Schowała twarz w dłoniach. Spojrzałem na Becka. On również na mnie spojrzał i kiwnął głową. Ze zgodą Belli lub bez niej, paczka musi zostać włączoną w tą sprawę. Dla i jej i ich bezpieczeństwa.

C.D.N.

Dzisiaj jest rozdział bez jakiegoś wyjątkowego zwrotu akcji, ale jest swego rodzaju przygotowaniem, wstępem do głównego sensu tej części książki. Powoli zbliżamy się do końca I części, ale nie ostatniej. W kolejnych rozdziałach Bella i jej nowi przyjaciele zostaną wystawieni na próbę. Czekajcie cierpliwie, bo niedługo zacznie się dziać :3

Do napisania

Wasza Jamij.