Rozdział 1
Bella
Spotkanie
Goniłam go. Jelenia,
który miał mi dzisiaj posłużyć za śniadanie. Byłam strasznie głodna. Od ponad
dwóch tygodni nie piłam krwi. Bałam się, że zaraz stracę nad sobą kontrolę i
nieświadomie pozabijam ludzi z wioski oddalonej tylko o dwadzieścia kilometrów
z miejsca, w którym właśnie byłam. Błąkałam się po świecie od jakiś dziesięciu
lat uciekając przed zdrajcą i mordercą, Jimem, który zabił moich rodziców.
Teraz
mam już siedemnaście lat i umiem się już
sama obronić. Na moich plecach znajdował się łuk i kołczan ze strzałami oraz samurajski
miecz wykuty przez elfy. Tylko taki metal potrafi zabić wampira, a nim właśnie
jestem. Jak na wampira przystało jestem bardzo piękna. Niestety. Faceci do mnie
lgną jak muchy i nie dają się odpędzić. Normalnie bym ich zabiła, ale staram
się nie słuchać tej części mojej natury. Moje
oczy są duże w kolorze bezdennej czerni, są tak ciemne, że nie widać moich
źrenic. Okalane są niezwykle długimi czarnymi rzęsami. Mam szczupłą, bardzo
bladą twarz i karminowe usta, co jeszcze bardziej podkreśla moją nienormalność.
Tak, nie chciałam być wampirem, ale Jim chciał i tak zrobił. Na szczęście dał
mi większą broń niż się spodziewał. Jestem wysoka i bardzo szczupła, lecz nie
słaba. O nie, siły to mi nie brakuje. Zręczności i szybkości też nie.
Najważniejsze jednak były moce i magia. Potrafię czytać w myślach i często się
to przydaje. Potrafię władać nad czterema żywiołami i zmieniać się w syrenę. To
akurat nie jest już aż tak ważne, ale przynajmniej jestem dobrze „wyposażona”.
W moim życiu dominuje czerń. Uczuci, otoczenie, oczy i włosy. Moje długie do
kolan włosy, twarde jak stal i zabójcze. Czerń.
Tak
jak teraz. Biegnę z prędkością około dwóch tysięcy kilometrów na godzinę i choć
widzę każdy listek, wszędzie jest czerń. „To już się robi nudne.” Ledwie to
pomyślałam, poczułam zapach krwi. „Człowiek…”. Przyspieszyłam. Głód powoli mnie
ogarniał. Gdy zapach był już bardzo blisko, zwolniłam do ludzkiego tępa i
zaczęłam się skradać.
Nagle
go zobaczyłam skamieniałam. Coś kazało mi się trzymać w ukryciu, więc się nie
ruszałam. Był to chłopak w moim wieku. Miał czarną czuprynę, bladą skórę i
niesamowicie akwamarynowo - niebieskie oczy. Najdziwniejsze jest to, że to był
człowiek. Na dodatek nagi od pasa w górę, wyposażony tylko w łuk i strzały. Na
piersi miał tatuaż smoka.
Nie interesowała mnie jednak budowa jego ciała czy
tatuaże, tylko ruchy. Skradał się jak gepard polujący na gazelę.
Podniósł
łuk i napiął cięciwę. Wystrzelił. Coś padło na ziemię, ale on jeszcze się nie
ruszał. Nasłuchiwał. Gdy umilkło już rozpaczliwe ryczenie jelenia, wreszcie
ruszył do swojej ofiary. Zaraz jelenia?!? Odwróciłam gwałtownie głowę i
spojrzałam na martwe zwierzę u stóp chłopaka, który oceniał wielkość zdobyczy.
Przecież to mój jeleń, którego przed chwilą goniłam!
Warknęłam
cicho. Głód powrócił. Chłopak odwrócił się gwałtownie i ponownie napiął łuk ze
strzałą wymierzoną w moją stronę. Najprawdopodobniej tylko by mnie lekko
skaleczyła, ale ranka zagoiła by się po pięciu sekundach. Wyskoczyłam zza
krzaków i ruszyłam w kierunku chłopaka. Otworzył szeroko oczy ze zdumienia i
lekko opuścił łuk. Standard. Zaraz zacznie mi wyznawać miłość itepe itede.
Miałam tego już po dziurki w nosie. Chłopak był ode mnie o parę centymetrów
wyższy, ale to nie stanowiło przeszkody temu, by spojrzeć mu w oczy. Te jego
piękne oczy… Dość! Warknęłam znowu.
- To
był mój jeleń. – warknęłam na niego zaciskając pięści. Spojrzał na mnie tak,
jakby mnie oceniał. Przynajmniej jeden mądry facet, który nie wariował od razu
na mój widok.
- Coś
mi się nie wydaje, skoro to ja go upolowałem. – powiedział lekko ironicznie.
Warknęłam.
- Nie
wkurzaj mnie. Ścigałam tego jelenia cały ranek, a tu nagle wyskakuje jakiś
dryblas i zabija moją zdobycz. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Zwykle
kiedy cię wkurzam, moje włosy zaczynają płonąć, a nie mogłam do tego dopuścić
przy tym gościu. On podniósł znacząco brew.
- Kto
pierwszy ten lepszy. – powiedział. Nie wytrzymałam. Moje włosy stanęły w płomieniach,
a ja syknęłam odsłaniając swoje ostre jak brzytwa kły. Chłopak cofnął się lekko
wystraszony. Potem zaśmiał się groźnie.
-
Widzę, że mamy w lesie nową vampirkę. Cóż powiem ci jedno; spadaj stąd. –
powiedział, a jego ręce pokryła woda. „Czarodziej – oczywiście” – pomyślałam i
znowu syknęłam.
-
Sorki stary, ale mnie się tu podoba. – powiedziałam i uśmiechnęłam się
zawadiacko. Na chwilę go zamurowało, ale się otrząsnął. Wymierzył rękę w moją
stronę.
-
Ostrzegam ostatni raz: idź stąd i nie wracaj. – krzyknął.
-
Sorki, ale mam inne… - nie dokończyłam. Głód osiągnął swój zenit. Włosy
przestały mi płonąć, a kły z powrotem zamieniły się w ludzie zęby. O nie. Stanęłam
jak wryta i zaczęłam lekko drżeć. Zaczyna się.
-
Wiej. – szepnęłam do chłopaka. On tylko prychnął.
- A
niby dlaczego mam…
-
Wiej!!! – wrzasnęłam nie dając mu dokończyć. Padłam na ziemię i zaczęłam
walczyć. Niestety głód wygrywał. Odwróciłam się i rzuciłam na chłopaka.
Ciąg Dalszy Nastąpi…
Mam nadzieję, że się podoba ;) Jak chcecie to komentujcie!! :D
Na dzisiaj to wszystko:
Pozdrawiam
Jamij :)
Jaka fajna manga *O* Opowiadanko też nie złe :)
OdpowiedzUsuńYuki
Dzięki ;)
OdpowiedzUsuńTrzyma w napięciu ! Bardzo interesujące i nie omieszkam czytać dalej ;) Nie dość, że ładnie rysujesz to pięknie potrafisz to przekazać słowem. Gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :3 Wtedy dopiero się wkręcałam, Teraz opowiadania będą coraz bardziej... wyszukane ;)
Usuń