piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział IX - Hmm... To ma być historia?



Rozdział 9


Bella

Hmm… To ma być historia?

Prawie wszyscy siedzieli już na miejscach, a nauczyciel wychodził z zaplecza. Zdążyliśmy w ostatniej chwili. Historykiem okazał się mężczyzna około trzydziestoletni z brązowymi włosami i okularami-połówkami rodem Dumbledore’a. Był wysoki, szczupły i miał miły wyraz twarzy. Na mój widok uśmiechnął się i podszedł do nas.
- Witam, panie Johnson. Widzę, że przyprowadził pan nową uczennicę. Witamy w Instytucie. – powiedział podając mi rękę. Nieśmiało ją uścisnęłam. – Bella, tak? – spytał. Kiwnęłam potwierdzająco głową.
- Nazywam się Justin Blake. Mów do mnie profesorze lub panie Blake. – mrugnął do mnie, a ja uśmiechnęłam się lekko. – Możesz usiąść gdzie chcesz, zaczynamy już lekcję. – oznajmił i wszyscy zajęli swoje miejsca. Usiadłam z tyłu z Beck’iem, bo nigdzie indziej nie było już miejsca.  Nauczyciel zaczął prowadzić lekcje. Ale nie była to lekcja historii o jakiej myślałam…
- Dzisiaj powiemy sobie o początkach tak zwanej „magii”. Nadprzyrodzone zdolności pojawiły się wraz z powstaniem ludzi. Niektórzy mieli moce uzdrawiania, dar tworzenia mikstur i eliksirów i tym podobne. W większości przypadków nie były nawet zauważane. W średniowieczu zaczęto na to zwracać uwagę. Niektórych Obdarzonych czciło się jako bogów lub zesłanników z innego świata. Ale nie wszyscy uważali nas za równych sobie. Wielu z nich ośmieszano, potępiano, a nawet tropiono, by ich wytępić. Zaczęliśmy trzymać to w tajemnicy. – zmarszczyłam czoło i spojrzałam pytająco na Becka. Nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będziemy mówić o niepodległości, Rzymie, historii różnych cywilizacji, a nie o magii… On uśmiechnął się tajemniczo mrugając do mnie i słuchając dalej pana Blake’a. Cóż, nie powiem, to było interesujące. Może inne lekcje też będą tylko na ten temat?
                Uśmiechnęłam się lekko na tę myśl. Zapowiada się ciekawie.
                - Od tamtej pory tworzyliśmy własne miasta i metropolie – kontynuował.-  Mamy swoje prawa i poglądy. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z naszego istnienia, dzięki temu nie ma wojen i powtórki z przeszłości. Już nie pali się ludzi na stosie za uprawianie czarów i dzięki za to. Ale cały czas dla naszego bezpieczeństwa musimy się ukrywać, nie mogąc dopuścić, by jakikolwiek człowiek rozpowszechnił wiadomość o naszym istnieniu. Pytania? – spytał zerkając na każdego po kolei. Jedna dziewczyna z pierwszej ławki podniosła rękę. – Tak, Angel?
                - Mówił pan, że Obdarzeni tworzą osady. Jake na przykład? – spytała.
                - Cóż, większość z nich jest ukryta, tak jak nasza akademia, tak, by żaden człowiek nie odkrył gdzie się znajduje. Lecz niektórzy chcieli się wtopić w świat ludzi i istnieją niewielkie miasteczka, w których żyją. Nie używają tam dużo magii i żyją wraz z ludźmi. Ktoś ma jeszcze jakieś pytanie? – spytał skinąwszy  Angel głową. Nikt nie podniósł ręki. – W takim razie, jesteście wolni. Na następną lekcję, przeczytajcie proszę rozdział trzeci o początkach magicznych cywilizacji, do widzenia. – powiedział, wziął  swój neseser i zniknął na zapleczu. Zgarnęłam swoje rzeczy i ruszyliśmy na korytarz.
                - I jak, podobało ci się? – spytał uśmiechnięty Beck. Zerknęłam na niego z ukosa.
                - Cóż, przyznaję, jestem zaskoczona tematem lekcji, ale było fajnie. – przyznałam.- - Wszystkie lekcje tutaj są takie?
                - Tak, wszystkie są związane z magią, obdarzonymi, magicznymi stworami i tym podobne. – przy tym przedostatnim spojrzał na mnie wymownie. Uniosłam brew.
                - Ja magicznym stworem? Spójrz raczej na siebie, magiku – powiedziałam i wyjęłam z kieszeni kluczy. Wrzuciłam do środka historię i wyjęłam strój do sztuk walki; białe kimono i pas. Z tym sobie poradzę; walczę od urodzenia. Już widzę jak będę ćwiczyć z początkującymi…
                Uśmiechnęłam się lekko drapieżnie. Beck chyba tego nie zauważył, bo powiedział:
                - No wiesz, czarodzieja spotkasz na ulicy i go nawet nie rozpoznasz, a, przyznaj, wampir jest dość charakterystycznym stworzeniem – prychnęłam.
                - Stworzeniem? Wypraszam sobie. Jeśli wampir użyje kamuflażu, nie odróżnisz go od normalnego człowieka. Zdziwiłbyś się, ile wampirów lata po świecie ludzi – powiedziałam.
                - Taak, a ile? – spytał ciekawie. Zatrzasnęłam drzwi szafki, zostawiając w niej torbę.
                - A nie twój interes. – mruknęłam. Zaśmiał się. – Gdzie jest sala gimnastyczna? Mam sztuki walki.
                - Na końcu tego korytarza w prawo i po lewej są dwuskrzydłowe drzwi. Ja mam angielski, więc zobaczymy się po później. Pa! – krzyknął na odchodnym i zniknął. Przewróciłam oczami i ruszyłam we wskazanym mi kierunku.

C.D.N.

Dzisiaj trochę krótszy post. Niedługo postaram się dodać kolejny.

Do zobaczenia i zapraszam do komentowania! :D

Jamij :)

4 komentarze:

  1. Trochę za krótka ta lekcja historii, ale ciekawe wtrącenie w wątek. Mam nadzieję, że nowy rozdział będzie dłuższy :)
    Jurto rozdział u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne ^^ Szybciej dodawaj notki, bo cię zjem
    Ciasteczkowy Potwór

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaram się :D Dziękuję za szczere komentarze, mam nadzieję, że następne posty przypadną wam do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydawało mi się, że lekcja trwa 5 minut ^^
    I ♥ it !

    OdpowiedzUsuń