Rozdział 9
Bella
Hmm… To ma być historia?
Prawie
wszyscy siedzieli już na miejscach, a nauczyciel wychodził z zaplecza.
Zdążyliśmy w ostatniej chwili. Historykiem okazał się mężczyzna około
trzydziestoletni z brązowymi włosami i okularami-połówkami rodem Dumbledore’a.
Był wysoki, szczupły i miał miły wyraz twarzy. Na mój widok uśmiechnął się i
podszedł do nas.
-
Witam, panie Johnson. Widzę, że przyprowadził pan nową uczennicę. Witamy w
Instytucie. – powiedział podając mi rękę. Nieśmiało ją uścisnęłam. – Bella,
tak? – spytał. Kiwnęłam potwierdzająco głową.
-
Nazywam się Justin Blake. Mów do mnie profesorze lub panie Blake. – mrugnął do
mnie, a ja uśmiechnęłam się lekko. – Możesz usiąść gdzie chcesz, zaczynamy już
lekcję. – oznajmił i wszyscy zajęli swoje miejsca. Usiadłam z tyłu z Beck’iem,
bo nigdzie indziej nie było już miejsca. Nauczyciel zaczął prowadzić lekcje. Ale nie
była to lekcja historii o jakiej myślałam…
-
Dzisiaj powiemy sobie o początkach tak zwanej „magii”. Nadprzyrodzone zdolności
pojawiły się wraz z powstaniem ludzi. Niektórzy mieli moce uzdrawiania, dar
tworzenia mikstur i eliksirów i tym podobne. W większości przypadków nie były
nawet zauważane. W średniowieczu zaczęto na to zwracać uwagę. Niektórych
Obdarzonych czciło się jako bogów lub zesłanników z innego świata. Ale nie
wszyscy uważali nas za równych sobie. Wielu z nich ośmieszano, potępiano, a
nawet tropiono, by ich wytępić. Zaczęliśmy trzymać to w tajemnicy. –
zmarszczyłam czoło i spojrzałam pytająco na Becka. Nie tego się spodziewałam.
Myślałam, że będziemy mówić o niepodległości, Rzymie, historii różnych
cywilizacji, a nie o magii… On uśmiechnął się tajemniczo mrugając do mnie i
słuchając dalej pana Blake’a. Cóż, nie powiem, to było interesujące. Może inne
lekcje też będą tylko na ten temat?
Uśmiechnęłam się lekko na tę myśl. Zapowiada się
ciekawie.
- Od tamtej pory tworzyliśmy własne miasta i metropolie
– kontynuował.- Mamy swoje prawa i
poglądy. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z naszego istnienia, dzięki
temu nie ma wojen i powtórki z przeszłości. Już nie pali się ludzi na stosie za
uprawianie czarów i dzięki za to. Ale cały czas dla naszego bezpieczeństwa
musimy się ukrywać, nie mogąc dopuścić, by jakikolwiek człowiek rozpowszechnił
wiadomość o naszym istnieniu. Pytania? – spytał zerkając na każdego po kolei.
Jedna dziewczyna z pierwszej ławki podniosła rękę. – Tak, Angel?
- Mówił pan, że Obdarzeni tworzą osady. Jake na
przykład? – spytała.
- Cóż, większość z nich jest ukryta, tak jak nasza
akademia, tak, by żaden człowiek nie odkrył gdzie się znajduje. Lecz niektórzy
chcieli się wtopić w świat ludzi i istnieją niewielkie miasteczka, w których
żyją. Nie używają tam dużo magii i żyją wraz z ludźmi. Ktoś ma jeszcze jakieś
pytanie? – spytał skinąwszy Angel głową.
Nikt nie podniósł ręki. – W takim razie, jesteście wolni. Na następną lekcję, przeczytajcie
proszę rozdział trzeci o początkach magicznych cywilizacji, do widzenia. –
powiedział, wziął swój neseser i zniknął
na zapleczu. Zgarnęłam swoje rzeczy i ruszyliśmy na korytarz.
- I jak, podobało ci się? – spytał uśmiechnięty Beck.
Zerknęłam na niego z ukosa.
- Cóż, przyznaję, jestem zaskoczona tematem lekcji,
ale było fajnie. – przyznałam.- - Wszystkie lekcje tutaj są takie?
- Tak, wszystkie są związane z magią, obdarzonymi,
magicznymi stworami i tym podobne. – przy tym przedostatnim spojrzał na mnie
wymownie. Uniosłam brew.
- Ja magicznym stworem? Spójrz raczej na siebie,
magiku – powiedziałam i wyjęłam z kieszeni kluczy. Wrzuciłam do środka historię
i wyjęłam strój do sztuk walki; białe kimono i pas. Z tym sobie poradzę; walczę
od urodzenia. Już widzę jak będę ćwiczyć z początkującymi…
Uśmiechnęłam się lekko drapieżnie. Beck chyba tego
nie zauważył, bo powiedział:
- No wiesz, czarodzieja spotkasz na ulicy i go nawet
nie rozpoznasz, a, przyznaj, wampir jest dość charakterystycznym stworzeniem – prychnęłam.
- Stworzeniem? Wypraszam sobie. Jeśli wampir użyje kamuflażu,
nie odróżnisz go od normalnego człowieka. Zdziwiłbyś się, ile wampirów lata po
świecie ludzi – powiedziałam.
- Taak, a ile? – spytał ciekawie. Zatrzasnęłam drzwi
szafki, zostawiając w niej torbę.
- A nie twój interes. – mruknęłam. Zaśmiał się. –
Gdzie jest sala gimnastyczna? Mam sztuki walki.
- Na końcu tego korytarza w prawo i po lewej są
dwuskrzydłowe drzwi. Ja mam angielski, więc zobaczymy się po później. Pa! –
krzyknął na odchodnym i zniknął. Przewróciłam oczami i ruszyłam we wskazanym mi
kierunku.
C.D.N.
Dzisiaj trochę krótszy post. Niedługo postaram się dodać kolejny.
Do zobaczenia i zapraszam do komentowania! :D
Jamij :)
Trochę za krótka ta lekcja historii, ale ciekawe wtrącenie w wątek. Mam nadzieję, że nowy rozdział będzie dłuższy :)
OdpowiedzUsuńJurto rozdział u mnie.
Fajne ^^ Szybciej dodawaj notki, bo cię zjem
OdpowiedzUsuńCiasteczkowy Potwór
Postaram się :D Dziękuję za szczere komentarze, mam nadzieję, że następne posty przypadną wam do gustu ;)
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że lekcja trwa 5 minut ^^
OdpowiedzUsuńI ♥ it !