piątek, 17 maja 2013

Rozdział XIII - Oranżeria



Rozdział 13


Bella

Oranżeria


 Wyszłam z pokoju zostawiając Beck'a samego. Rozumiałam, że próbuje mi "pomóc", ale nie ma leku na wspomnienia.
Czas nie leczy ran. Moje wciąż są świeże, każdego ranka kiedy się budzę czuję na sobie ich piętno. Kiedy kryłam się w cieniach i w wampirzym tempie przemierzałam korytarze, w mojej głowie cały czas wibrowały słowa przeklętego przez los haiku:


Cichy szept
Wiatrem wznosi się
Przeznaczeniem jest

Stojąc pośród pól
Nadzieja rodzi się
Słysząc boski śpiew

Jednym niosąc śmierć
Ukojenie serc
Wielu wieczny gniew

Odgłos wielkich słów
Dawno ucichł już
Jeno pusty dźwięk

Ogień tamtych serc
Czy wypalił się
Teraz nowy dzień

Tytanów zmierzch
Banał rodzi się
Dla mnie tylko śmierć

Zadrżałam. Tym wierszem zmieniłam swe życie na zawsze.
Nie wiedziałam, dokąd pójść. Torba ciążyła mi na ramieniu przypominając, że zostawiłam Beck’a samego. Wiedziałam jak podziała na niego moje spojrzenie. Szczere spojrzenie. Moje oczy potrafią przestraszyć, są bezdenne i puste. Jednak, gdy przepełniają je emocje, takie jak na przykład teraz czuję w środku, stają się jeszcze straszniejsze. Poczułam ukłucie wyrzutów sumienia, ale odepchnęłam je w zakamarki umysłu. Nagle natrafiłam na drzwi. Były inne niż te, które widziałam w instytucie. Najważniejsze- były ukryte zaklęciem. Jednak moje zmysły potrafią wyczuć zasłonę. Podeszłam do drzwi i położyłam na nich rękę. Czar kamuflujący. Drzwi były zimne. Szkło. Namacałam klamkę i nacisnęłam lekko. Drzwi uchyliły się z cichym skrzypnięciem. Weszłam do środka. Całe pomieszczenie zajmowały różnego rodzaju kolorowe kwiaty, drzewa, krzewy i pnącza. Przez środek biegła biała marmurowa ścieżka. Ruszyłam nią powoli rozglądając się dookoła. Tu było wspaniale. Temperatura była tu trochę wyższa, a pomieszczenie było bardzo duże i jasne. Spojrzałam w górę. Już wiedziałam, czemu jest tak jasno: wysoki sufit był cały zrobiony ze szkła. Nad nim widać było piękne bezchmurne niebo. Nagle znalazłam się po środku pomieszczenia. Tutaj siedem ścieżek spotykało się tworząc wielkie koło, pośrodku którego znajdowała się marmurowa ławka. Trawa wokół niej była bujna i miękka. Położyłam się na niej. Miejsca było tyle, że spokojnie można by było urządzić tutaj kilka pikników na raz. Przymknęłam oczy odprężona. Czuć tu było spokój. Tego właśnie mi w tej chwili było trzeba.
Minęło tak z piętnaście minut, gdy nagle zabrzęczał mi telefon w kieszeni. Zmarszczyłam czoło. Mój numer miało tylko kilka osób, a one już dawno zrezygnowało z dzwonienia do mnie. Wyjęłam urządzenie. 

Bella, gdzie jesteś?
Beck

Zamrugałam zaskoczona. Skąd on ma mój numer? Zmarszczyłam czoło i wystukałam szybko odpowiedź:

Skąd masz ten numer?

Sorki. Wziąłem rano, w razie wu. Gdzie jesteś?! Z Tom’em i Jess szukamy cię po całej szkole.

To przestańcie.

Nie. Proszę. Nie musisz nic mówić. Po prostu wróć.
 
                Wpatrywałam się przez chwilę w telefon. Może zareagowałam zbyt emocjonalnie. Westchnęłam ciężko.
Idę.

Dzięki. Spotkamy się pod szafkami. 

                Schowałam z powrotem telefon do kieszeni i z niechęcią wstałam. Wyszłam z oranżerii zamykając dokładnie za sobą drzwi. Kiedy po chwili się odwróciłam, drzwi znów zniknęły. W wampirzym tempie zbiegłam na drugie piętro. Już w normalnym tempie wyjrzałam zza rogu. Cała trójka stała rozglądając się uważnie. Znów westchnęłam i wyszłam z kryjówki. Z kamienną twarzą stanęłam przed nimi. Beck przyglądał mi się dziwnie, a Tom i Jess jakby z troską i obawą. Przez chwilę nikt nic nie mówił. Po chwili jednak milczenie przerwał Tom:
                - Gdzie byłaś? Szukaliśmy cię po całej szkole.
                - Tu i tam – odparłam wymijająco. Nie chciałam na razie nikomu mówić o oranżerii. Jess wyjęła telefon z kieszeni i spojrzała ekran.
                - Wpół do  szóstej. Idę się szykować, do zobaczenia! – krzyknęła na odchodnym. Byłam jej wdzięczna za to, że nie zasypała mnie milionem pytań, choć wiedziałam, że ma na to ochotę. Tom kiwnął głową.
                - Ja też. Narka – i odszedł. Zostałam sama z Beck’iem. W ciszy poszliśmy do swojego pokoju. Praktycznie słyszałam jego myśli, choć nie chciałam. Martwił się o mnie. To nie dobrze. Kiedy próbował do mnie zagadać, nie odpowiadałam. Już się przekonałam, czym grozi martwienie się o mnie.
                - Lepiej nie ubieraj się zbyt grubo. Bill zawsze wymyśla coś, z czego zawsze wychodzimy mokrzy lub spoceni – powiedział po chwili. Nie zareagowałam, ale posłuchałam się rady. O osiemnastej wyszliśmy z Instytutu na dziedziniec. Spojrzałam na jezioro. Pięknie odbijało się od niego słońce.
                Po jakiejś minucie wszyscy byli na miejscu. Niektórzy rzucali w moim kierunku zaniepokojone spojrzenia, ale o nic nie pytali.
                - To co, idziemy? – spytał wesoło Bill. Wszyscy przytaknęli i z uśmiechami poszli w stronę tunelu. Po chwili wahania dołączyłam do nich. Czas, by poznać z bliska Miami.

C.D.N.

Z małym opóźnieniem, ale dodałam kolejczęść. Mam nadzieję, że się podoba :3

Pozdrawiam i do napisania

Jamij ;) 

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział XII - Haiku



Rozdział 12


Bella

Haiku

Na dramacie usiadłam z tyłu w ławce z Beck’iem, a przed nami usadowili się Jess i Marco. Lekcja się jeszcze nie zaczęła, więc siedzieli do nas przodem rozmawiając swobodnie.
                - To co będziemy dzisiaj robić? – spytała Jess Beck’a.
                - Nie wiem, a masz jakieś pomysły? 
                - Właśnie o to chodzi, że nie. Mam pustkę w głowie!
                - A ty, Marco? – spytał Beck.
                - Tak samo.
                - A może ty masz jakiś pomysł? – zapytała mnie Jess. Wszyscy spojrzeli na mnie. Zmarszczyłam lekko czoło.
                - Hmm... może po prostu połazimy po mieście? Przecież to Miami – powiedziałam. Zastanowili się przez chwilę.
                - Nawet niegłupi pomysł. Potem jeszcze obgadamy to z resztą. Podobno Bill coś jeszcze kombinuje, więc będzie zabawa – rozpromienił się Marco. W tej samej chwili do sali wszedł nauczyciel.
                - Witajcie. Dzisiaj będziecie poznawać budowę wierszy, na podstawie której w dawnych czasach czarownicy tworzyli zaklęcia. Uważano bowiem wtedy, że te mają potężną moc i połączone z odpowiednimi ruchami i intonacją, mogą stanowić klątwę lub zaklęcie. Jedną z najpopularniejszych struktur są rymy aa bb lub ab ab. W krajach wschodnich zaś taką rolę grało haiku – zamarłam. Beck spojrzał na mnie pytająco, ale nie zareagowałam. Przysłuchiwałam się spięta nauczycielowi.
- Czy wiecie, jaki jest jeden z najpopularniejszych stylów haiku? – spytał spoglądając na klasę i szukając kogoś do odpowiedzi. Oczywiście spojrzał na mnie. Spojrzał na liczbę obecności. – Panno Night – spojrzał na mnie. Spięłam się jeszcze bardziej, patrząc w ławkę i ściskając nerwowo ołówek.
- Struktura... pięć... siedem... pięć – wycedziłam. Nauczyciel uśmiechnął się i zaczął mówić dalej. Beck pochylił się do mnie.
- Bella, co się stało? – spytał. Nie odpowiedziałam. Ołówek pękł. Nagle zadzwonił dzwonek. Nauczyciel przerwał wykład, podziękował i wyszedł zadając nam rozdział z podręcznika do przeczytania na następną lekcję. Zanim jeszcze zniknął na zapleczu, zarwałam się z miejsca zostawiając swoje rzeczy tak jak były i wybiegłam z klasy w niekoniecznie ludzkim tempie. Uciekłam do jedynego miejsca, w którym czułam się w miarę bezpiecznie – do pokoju numer 123.

Beck

Patrzyłem za nią zaskoczony. Kilkoro uczniów też wpatrywało się w drzwi, którymi wybiegła. Jednymi z nich była Jess i Marco. Dziewczyna odwróciła się do mnie ze zmarszczonym czołem.
                - Co się stało? Ugryzłeś ją, czy co? – spytała. Potrząsnąłem głową wyrywając się z zamyślenia.
                - Nie. Skądże. Nie mam pojęcia, co się stało... – urwałem. Haiku. Dopiero, kiedy profesor Charlton poruszył ten temat, ona zaczęła się dziwnie zachowywać. – Ona jest... skomplikowana. Wiele przeszła – powiedziałem.
                - Może lepiej z nią pogadaj – zaproponował delikatnie Marco. Miał zmartwioną minę. Kiwnąłem głową i zacząłem zbierać jej rzeczy do torby. Kiedy zrobiłem to samo z swoimi, zarzuciłem obie torby na ramię i ruszyłem na poszukiwanie dziewczyny. Nie było jej przy szafce, gdzie zostawiłem swoje rzeczy. Sprawdziłem większość sal, w tym salę gimnastyczną. Wtedy wpadłem na pomysł. Popędziłem po schodach na siódme piętro i stanąłem przed drzwiami do naszego pokoju. Nacisnąłem klamkę. Tak jak sądziłem – były otwarte. Uchyliłem lekko drzwi i włożyłem głowę przez szparę. Bella siedziała z podkulonymi nogami oparta o swoje łózko. Wpatrywała się pusto w podłogę. Wszedłem do środka zamykając cicho drzwi. Podszedłem do niej i usiadłem obok na podłodze. Bił od niej chłód. Jej ramię było jak z kamienia. Oczy były puste i przerażające. Wzdrygnąłem się lekko. Postanowiłem to zignorować. Położyłem torbę obok.
                - Zostawiłaś w sali rzeczy, więc ci je przyniosłem – powiedziałem łagodnie. Nie zareagowała. Westchnąłem. – Bella, co się stało? Nagle zaczęłaś się tak dziwnie zachowywać... Potem jeszcze ucieczka... Widzę, że coś jest nie tak. Powiedz, co się stało?
                Przez chwilę nawet nie drgnęła. Po chwili jednak spojrzała mi w oczy. Jej umysł był zamknięty, czuć było tylko stalową osłonę. Jej oczy były równie zimnie i bezdenne, ale wytrzymałem spojrzenie. Odwróciła wzrok.
                - Nic... – szepnęła cicho. Już otwierałem usta, żeby zaoponować, ale rzuciła mi takie spojrzenie, że zamarłem. Wściekłość, ból, rozpacz i żal... Ta mieszanka sprawiła, że stałem się jej więźniem. Nie mogłem oderwać wzroku, drgnąć choćby o milimetr. – Nie pytaj – powiedziała obcym głosem. Wstała. Powoli chwyciła torbę i wyszła. Nadal trwałem w tej samej pozycji, sparaliżowany wspomnieniem tamtego spojrzenia... Stało się coś strasznego... A ja nie wiedziałem co. Lecz wiedziałem, że Bella sama mi tego nie powie. Właśnie to udowodniła.
                Dopiero po jakoś dziesięciu minutach zorientowałem się, że jestem sam. Otrząsnąłem się z zamyślenia i popędziłem na ostatnią lekcję. Jednak moje myśli cały czas krążyły wokół Belli, która nie zjawiła się na zajęciach...   

C.D.N.       

Dzisiaj będzie trochę krótsze opowiadanie. Mam nadzieję, że się podoba. Niedługo (czyli pod koniec tego tygodnia lub na początku przyszłego) prawdopodobnie dodam kolejny rozdział. 

Do napisania

Jamij :3