czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział III - Dom?


Rozdział 3


Beck

Dom?

Spojrzałem na nią lekko sarkastycznie. Przeczesałem dokładnie jej umysł i nic nie znalazłem oprócz rozpaczy i mroku; dlatego tak szybko jej zaufałem. Nie mogłem po prostu jej zabić, choć z innym wampirem już bym się nie cackał. Może to dlatego, że jej uroda po prostu tak mieszała mi w głowie, że nie mogłem się na czym innym skupić. Te jej czarne, długie włosy związane w koński ogon. Lub te jej nieprzeniknione oczy, ta blada skóra… dość! To dziwne, bo żadna inna dziewczyna ani wampirzyca w żaden sposób na mnie nie działała. Coś w niej jest takiego… mrocznego, co po prostu mnie do siebie przyciąga z siłą czarnej dziury. Może to po prostu to, że nie chciała mnie poderwać, jak inne. Na dodatek byłem nagi od pasa w górę, gdzie prezentowała się moja spora muskulatura. Nie żebym przywiązywał do tego wagę, ale ona po prostu mnie zainteresowała. Jej umysł przypomina zamgloną noc. Nie widzisz gwiazd i księżyca. Twoje pole widzenia ogranicza się do kilku metrów i nawet nie wiem jak byś się starał, mgła nie chce zniknąć. Nie mogłem zobaczyć jej wspomnień, które wydarzyły się wcześniej niż dzisiaj rano. Jej myśli były tak lekkie i ulotne, że praktycznie nie mogłem ich odczytać. Z jednej strony było to strasznie irytujące; nie przywykłem do trudności w przeczesywaniu cudzych umysłów, a z drugiej zaś było to intrygujące. Byłem rozdarty.



                Wszystkie przemyślenia zajęły mi zaledwie sekundę, więc Bella się nie zorientowała, że nie ma mnie przy niej duchem. Spojrzałem na nią. Miała lekko zmarszczone czoło, co wcale nie odjęło jej uroku.
- Cóż, raczej nie możesz tak tu zostać i znowu polować na jelenie. – powiedziałem zarzucając bez trudu martwe zwierzę bez kropli krwi na ramię.
 Będzie kolacja, pomyślałem uśmiechając się do siebie lekko.
- To w takim razie, gdzie chcesz mnie zaprowadzić. Raczej nie udzielam się towarzysko. - powiedziała sceptycznie z kwaśną miną kończąc zdanie. Przewróciłem oczami.
- To już zostaw mnie ślicznotko. – powiedziałem. Odwróciłem się do niej plecami i poszedłem w las. Ta „ślicznotka” wyrwała mi się zanim zdążyłem ugryźć się w język. Nic nie słyszałem, więc odwróciłem się, by sprawdzić gdzie jest Bella i prawie na nią wpadłem. Podskoczyłem lekko wystraszony. Szła za mną bezszelestnie.
To przecież Wampirzyca idioto. Jasne, że chodzi bezszelestnie! pomyślałem. Zobaczyłem jak unosi kpiąco brew i uśmieszek elfa. Odwróciłem wzrok i poszedłem dalej. Jej uroda mnie rozpraszała, więc starałem się nie zerkać w jej stronę, co jednak okazało się bardzo trudne. Ilekroć patrzyłem na nią, serce wybijało trzy razy szybszy rytm niż powinno i wiedziałem, że ona to słyszy, więc jeszcze bardziej przyspieszało mi serce. Z jej twarzy nie znikał uśmieszek, co mi wcale nie pomagało w skupieniu się. Wkurzyłem się na siebie, że tak na nią reaguję. To nie w moim stylu. Nigdy w życiu tak nie zareagowałem na widok dziewczyny. I powoli przestało to mi się wydawać zabawne. Zacząłem przeczesywać jej umysł. Mgła, ciemność i zaraz… Znalazłem jakąś cienką nić jej myśli. Była tak ulotna, że ledwie ją wyczuwałem, ale udało się. Zacząłem „iść” jej szlakiem. Nie mogłem odczytać pojedynczych słów, tylko emocje. Czujność, lekki niepokój, mrok i coś jeszcze… Tylko nie mogłem dostrzec co.
                Ciekawe dokąd mnie niby chce zaprowadzić, pomyślała. To była jej pierwsza kompletna myśl, jaką udało mi się z niej wyciągnąć i byłem tak podekscytowany, że palnąłem bez namysłu:
- Prowadzę cię do tak jakby mojej szkoły dla ludzi o nadprzyrodzonych zdolnościach.
Zatrzymała się, a jej twarz stężała. Patrzyła na mnie tak lodowato, że aż przeszły mnie ciarki.
- Co ty właśnie… ? – zaczęła cichym groźnym głosem, ale nie dokończyła, a w jej oczach pojawiło się zrozumienie. Jej spojrzenie mogłoby zamrozić wulkan lub zabić jakąś wioskę. Jej umysł nagle zamknął się przede mną. Teraz, gdy spróbowałem odczytać jej myśli, czułem się, jakbym chciał przebić głową skalny mur.
- Widzę, że czegoś o sobie nie wiemy. – powiedziała lodowato. – Jesteś telepatą. – kiwnąłem głową. – Cóż nie ty jeden, więc nie próbuj już żadnych sztuczek. I pamiętaj… - zaczęła podchodząc do mnie tak blisko, że nasze twarze dzieliło zaledwie jakieś dwadzieścia centymetrów. Od jej ciał bił chłód, którego wcześniej nie zauważyłem. Jej włosy dymiły się lekko.
- … nigdy, ale to nigdy nie waż się czytać w moich myślach bez mojego wyraźnego pozwolenia, zrozumiano? – powiedziała to takim tonem, że nawet nie próbowałbym zaprzeczać. Zaskoczył mnie jednak fakt, że ona też jest telepatką. Więc słyszała moje myśli od samego początku? Teraz rzuciła mi tylko groźne spojrzenie i Ruszyła przed siebie. Oj, nie będzie mi teraz z nią lekko…
                Nagle zza horyzontu wyłoniła się panorama przedmieść Miami.
- Witaj w swoim nowym domu… - powiedziałem niepewnie.

C.D.N. 



Na razie to wszystko. A tak w ogóle to witam ponownie!!! :D

Pozdrawiam

Jamij :)

niedziela, 23 grudnia 2012

Wesołych Świąt!!! :D

Z okazji Świąt blog będzie nieczynny do 27.12.2012. Ale wrócę do was i dalej będę pisać ;)

Wszystkiego Najlepszego!!! o<|:)

Jamij :*

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział II -"Zabij mnie"



Rozdział 2

Bella

„Zabij mnie”

W ostatniej chwili się uchylił. Wpadłam na drzewo, które złamało się w pół i runęło z ogłuszającym hukiem. Chłopak napiął łuk i wycelował w moją stronę.
- Opanuj się!! – wrzasnął. Taa… łatwo mówić, kiedy nie jest się oszalałym z głody krwi, a przed nosem paraduje mu gorący bufet. Syknęłam obnażając kły. Moje oczy są pewnie teraz szkarłatne, co oznacza przemianę w bestię. Już miałam się na niego rzucić, ale powstrzymałam się. Z jakiś powodów nie chciałam go zabijać. „Weź… się… w garść!!”  powiedziałam sobie, łapiąc się za głowę i powstrzymując się od rozerwania gościowi gardła. Jęknęłam cicho.
Nagle przypomniałam sobie o jeleniu. Rzuciłam się w jego stronę i wgryzłam w szyję. Usta wypełniła mi ciepła krew. Uff… mało brakowało. Powoli głód mijał, a ja się uspokajałam.
                Gdy już się nasyciłam, odłożyłam jelenie na miejsce, ale nie ruszyłam się. Po prostu patrzyłam w pustkę przed sobą, jakby czekając na to, co się stanie. Usłyszałam go, zanim zobaczyłam. Stanął przede mną i patrzył na mnie uważnie, jakby oczekiwał kolejnego ataku. Wciąż był w pełni gotowości by mnie zaatakować, lecz łuk nie był już skierowany na mnie. Raczej na jelenia, przed którym klęczałam. Spojrzałam chłopakowi w oczy.
- Zabij mnie. – powiedziałam zimnym tonem. Nie drgnął. – No zabij mnie! – krzyknęłam. – I tak nie mam po co żyć… - nagle wybuchłam płaczem, co nie jest w moim wypadku częstym widokiem.



„Jestem potworem.” myślałam. Nie wiem czemu nagle teraz tak to się wszystko skumulowało, ale poczułam do siebie taki wstręt jak jeszcze nigdy w życiu.
 Chłopak niepewnie ukląkł obok mnie, choć cały czas miał w dłoni łuk ze strzałą na cięciwie w pogotowiu.
- Ech… Co się stało? – zapytał walcząc ze sobą. Spojrzałam na niego.
- Nie chcę żyć. Chcę żebyś mnie zabił i w końcu uwolnił świat ode mnie. – powiedziałam i skrzywiłam się. Jeszcze się będę mu zwierzać.
- Co ty tu właściwie robiłaś? – spytał poważnie.
- Polowałam. Mówiłam prawdę o tym jeleniu. –odpowiedziałam, a on zmarszczył czoło.
- A czy nie powinnaś raczej polować na ludzi, a nie na jelenie? – spytał wskazując głową na martwe zwierzę. Prychnęłam.
- Nie no, ty też? Ludzie czasami są tacy naiwni. – powiedziałam, a on się nastroszył. Rzuciłam mu blady uśmiech. – To mit. Wampiry rzadko jedzą ludzi. Chyba, że głód ich opanuje i zaatakują bezwiednie najbliższego człowieka, jaki się im napatoczy. Tak jak na przykład ja zaatakowałam cię przed chwilą. – powiedziałam i znowu się skrzywiłam. Odłożył łuk na bok, a ja zaskoczona spojrzałam na niego.
- Nie mam zamiary cię zabijać. A tak w ogóle jestem Beck, a ty? – spytał wyciągając do mnie rękę. Zmarszczyłam czoło. Coś chyba za szybko mi zaufał…
- Bella. - Powiedziałam wzdychając ciężko i uścisnęłam jego dłoń. Wstałam. – Coś mi się wydaje, że nie jesteś zwykłym czarodziejem. – pomyślałam na głos. Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- A ty nie jesteś zwykłą wampirką. – uśmiechnęłam się sarkastycznie.
– To co teraz, panie czarodzieju?

C.D.N.



Mam nadzieję, że moje historyjki wam się podobają ;)

Na dzisiaj to wszystko

Pozdrawiam
Jamij :)


czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział I - Spotkanie...

Rozdział 1

Bella

Spotkanie

Goniłam go. Jelenia, który miał mi dzisiaj posłużyć za śniadanie. Byłam strasznie głodna. Od ponad dwóch tygodni nie piłam krwi. Bałam się, że zaraz stracę nad sobą kontrolę i nieświadomie pozabijam ludzi z wioski oddalonej tylko o dwadzieścia kilometrów z miejsca, w którym właśnie byłam. Błąkałam się po świecie od jakiś dziesięciu lat uciekając przed zdrajcą i mordercą, Jimem, który zabił moich rodziców.
Teraz mam już siedemnaście lat i umiem  się już sama obronić. Na moich plecach znajdował się łuk i kołczan ze strzałami oraz samurajski miecz wykuty przez elfy. Tylko taki metal potrafi zabić wampira, a nim właśnie jestem. Jak na wampira przystało jestem bardzo piękna. Niestety. Faceci do mnie lgną jak muchy i nie dają się odpędzić. Normalnie bym ich zabiła, ale staram się nie słuchać tej części mojej natury.             Moje oczy są duże w kolorze bezdennej czerni, są tak ciemne, że nie widać moich źrenic. Okalane są niezwykle długimi czarnymi rzęsami. Mam szczupłą, bardzo bladą twarz i karminowe usta, co jeszcze bardziej podkreśla moją nienormalność. Tak, nie chciałam być wampirem, ale Jim chciał i tak zrobił. Na szczęście dał mi większą broń niż się spodziewał. Jestem wysoka i bardzo szczupła, lecz nie słaba. O nie, siły to mi nie brakuje. Zręczności i szybkości też nie. Najważniejsze jednak były moce i magia. Potrafię czytać w myślach i często się to przydaje. Potrafię władać nad czterema żywiołami i zmieniać się w syrenę. To akurat nie jest już aż tak ważne, ale przynajmniej jestem dobrze „wyposażona”. W moim życiu dominuje czerń. Uczuci, otoczenie, oczy i włosy. Moje długie do kolan włosy, twarde jak stal i zabójcze. Czerń.
Tak jak teraz. Biegnę z prędkością około dwóch tysięcy kilometrów na godzinę i choć widzę każdy listek, wszędzie jest czerń. „To już się robi nudne.” Ledwie to pomyślałam, poczułam zapach krwi. „Człowiek…”. Przyspieszyłam. Głód powoli mnie ogarniał. Gdy zapach był już bardzo blisko, zwolniłam do ludzkiego tępa i zaczęłam się skradać.
Nagle go zobaczyłam skamieniałam. Coś kazało mi się trzymać w ukryciu, więc się nie ruszałam. Był to chłopak w moim wieku. Miał czarną czuprynę, bladą skórę i niesamowicie akwamarynowo - niebieskie oczy. Najdziwniejsze jest to, że to był człowiek. Na dodatek nagi od pasa w górę, wyposażony tylko w łuk i strzały. Na piersi miał tatuaż smoka.


  
Nie  interesowała mnie jednak budowa jego ciała czy tatuaże, tylko ruchy. Skradał się jak gepard polujący na gazelę.
Podniósł łuk i napiął cięciwę. Wystrzelił. Coś padło na ziemię, ale on jeszcze się nie ruszał. Nasłuchiwał. Gdy umilkło już rozpaczliwe ryczenie jelenia, wreszcie ruszył do swojej ofiary. Zaraz jelenia?!? Odwróciłam gwałtownie głowę i spojrzałam na martwe zwierzę u stóp chłopaka, który oceniał wielkość zdobyczy. Przecież to mój jeleń, którego przed chwilą goniłam!
Warknęłam cicho. Głód powrócił. Chłopak odwrócił się gwałtownie i ponownie napiął łuk ze strzałą wymierzoną w moją stronę. Najprawdopodobniej tylko by mnie lekko skaleczyła, ale ranka zagoiła by się po pięciu sekundach. Wyskoczyłam zza krzaków i ruszyłam w kierunku chłopaka. Otworzył szeroko oczy ze zdumienia i lekko opuścił łuk. Standard. Zaraz zacznie mi wyznawać miłość itepe itede. Miałam tego już po dziurki w nosie. Chłopak był ode mnie o parę centymetrów wyższy, ale to nie stanowiło przeszkody temu, by spojrzeć mu w oczy. Te jego piękne oczy… Dość! Warknęłam znowu.
- To był mój jeleń. – warknęłam na niego zaciskając pięści. Spojrzał na mnie tak, jakby mnie oceniał. Przynajmniej jeden mądry facet, który nie wariował od razu na mój widok.
- Coś mi się nie wydaje, skoro to ja go upolowałem. – powiedział lekko ironicznie. Warknęłam.
- Nie wkurzaj mnie. Ścigałam tego jelenia cały ranek, a tu nagle wyskakuje jakiś dryblas i zabija moją zdobycz. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Zwykle kiedy cię wkurzam, moje włosy zaczynają płonąć, a nie mogłam do tego dopuścić przy tym gościu. On podniósł znacząco brew.
- Kto pierwszy ten lepszy. – powiedział. Nie wytrzymałam. Moje włosy stanęły w płomieniach, a ja syknęłam odsłaniając swoje ostre jak brzytwa kły. Chłopak cofnął się lekko wystraszony. Potem zaśmiał się groźnie.
- Widzę, że mamy w lesie nową vampirkę. Cóż powiem ci jedno; spadaj stąd. – powiedział, a jego ręce pokryła woda. „Czarodziej – oczywiście” – pomyślałam i znowu syknęłam.
- Sorki stary, ale mnie się tu podoba. – powiedziałam i uśmiechnęłam się zawadiacko. Na chwilę go zamurowało, ale się otrząsnął. Wymierzył rękę w moją stronę.
- Ostrzegam ostatni raz: idź stąd i nie wracaj. – krzyknął.
- Sorki, ale mam inne… - nie dokończyłam. Głód osiągnął swój zenit. Włosy przestały mi płonąć, a kły z powrotem zamieniły się w ludzie zęby. O nie. Stanęłam jak wryta i zaczęłam lekko drżeć. Zaczyna się.
- Wiej. – szepnęłam do chłopaka. On tylko prychnął.
- A niby dlaczego mam…
- Wiej!!! – wrzasnęłam nie dając mu dokończyć. Padłam na ziemię i zaczęłam walczyć. Niestety głód wygrywał. Odwróciłam się i rzuciłam na chłopaka.


Ciąg Dalszy Nastąpi…







Mam nadzieję, że się podoba ;) Jak chcecie to komentujcie!! :D

Na dzisiaj to wszystko:

Pozdrawiam
Jamij :)



Uwaga!!

Wprowadzę teraz nowa opcję w moim blogu: Wymyślone historie. Będą to moje własne opowieści i nie życzę sobie ich kopiowania. Będzie w nich sporo fantastyki i anime, więc się dobrze przyszykujcie emocjonalnie ;) Historyjki będę pisała inną czcionką i kursywą, żeby się nie mieszały z moimi prawdziwymi, życiowymi relacjami. Tekst będzie miał kolor brązowy, więc będzie kolorowo :D Dla informacji: Większość z nich to będzie przeróbka z mojej książki więc na pewno będę wiedzieć, kiedy ktoś to gdzie indziej opublikuję, więc ostrzegam!! >:(
 Zaraz dodam nasza pierwszą historyjkę, więc miłego czytania!! :D

Pozdrawiam Jamij :)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Suchar dnia

Dzisiaj wuefiści wymyślili sobie, że pójdziemy na spacer przy temperaturze -2 stopnie - śniegiem po kolana. Oczywiście poszliśmy do lasu -.-  Nie mieliśmy nic fajnego do roboty, więc zaczęliśmy sobie opowiadać suchary. Nagle kolega, na którego mówię Tomo, wyskoczył tak głupią historyjką, że do końca dnia głupio się uśmiechałam. Po prostu cały czas mi chodzi po głowie i nie mogę się jej pozbyć. Ma domiar wszystkiego; nauczyłam się jej na pamięć. :/ Masakra. A oto i ta historyjka:

W gorącym cieniu, na miękkim kamieniu, stojąc siedziała młoda staruszka. I nic nie mówiąc odezwała się do wysokiego mężczyzny niskiego wzrostu z długą brodą bez zarostu:
- Och, jaki upalny mróz mamy tego lata. - A było to zimą. Stały tam trzy łodzie; jedna cała, drugiej pół, a trzeciej wcale nie było. On wsiadł do tej czwartej i utonął. Na szczęście udało mu się dopłynąć do brzegu bezludnej wyspy, gdzie zaatakowali go biali murzyni. Uciekając wspiął się na gruszę. Zerwał pietruszkę. Posypała się cebula. Nagle przyszedł właściciel tego banana i mówi:
- Złaź z tego kasztana, bo to nie moja wierzba. - A on dalej mieszał wapno.

Też nie wiem o co w tym chodzi. :D. Ale strasznie mi się podoba. Tylko cały czas chodzi mi po głowie jedno pytanie...  O co chodzi z tym wapnem ?!?!? o.o  :D


Tak se wyobrażam tamto drzewko :P

Na dzisiaj to wszystko; 
Pozdrawiam Jamij :)

niedziela, 16 grudnia 2012

Wilcze specjały

Musicie wiedzieć, że należę do kilku watah w domenie blogspot.com wymienię je kiedy indziej, bo trochę tego sporo o.o Dzisiaj rysunki będą dotyczyły konkursu w jednej z nich; a mianowicie w Watasze Szkarłatnej Łapy. Mieliśmy tam narysować jakiegoś członka watahy i wysłać linka właścicielce. Potem mieliśmy narysować składniki eliksiru. Nie miałam nic ciekawego do roboty, więc zaczęłam to rysować. Zajęło mi to trzy dni -.-. Tak naprawdę rysowanie, to nie jest coś tak łatwego i szybkiego, jak się niektórym wydaje. Na serio to jest CIĘŻKA HARÓWA!!! Czasami dopracowanie jednego rysunku zajmuje około tygodnia!! W malarstwie jest podobnie. Jeden obraz to MINIMALNIE tydzień. Dlatego w szkole strasznie denerwują mnie ludzie, którzy chwalą się, że w pięć minut narysowali przepiękną postać, a tak naprawdę to ją wydrukowali z neta lub po prostu na szybko naszkicowali. Wrrr! Zwłaszcza jeśli się to tyczy mangi lub anime. Bo ja to kocham! A ludzie z tego kpią, wyśmiewają lub robią z tego po prostu nieetyczne rzeczy. Rozumiem, że ludziom to się nie musi podobać, ale bez przesady!Ech... no dobra, to ja powoli kończę i daję te rysunki;) :


To ja, Neferet ;)


A to składniki eliksirów. Nie wiem jak założycielka bloga się tego doczyta, ale próbowałam! :D

Na dzisiaj to wszystko; 
pozdrawiam Jamij ;)

Witajcie!!!

Własnie powstał mój nowy blog, w którym będę umieszczać swoje historyjki z mojego zwariowanego życia i nie tylko ;) Posty będą się pojawiać w zależności od mojej twórczej weny (czyli jakoś tak kilka postów na tydzień :P) Jeśli nie lubisz takich wariacji i masz zamiar tylko wszystko krytykować, to zmykaj!! Tutaj jest miejsce dla ludzi, którzy lubią się czasem pośmiać, doradzić lub po prostu poczytać sobie fajną zagwostkę. Na pewno zjawią się tu jakieś dziwne i głupie pytania, słówka i inne wymysły, ale to już taka moja natura i nic tego nie zmieni ;P W opowiadaniach będę się posługiwać swoim "przezwiskiem" czyli Jamij (czytaj Dżamidżej). Jestem w 1 klasie gimnazjum i mam strasznie skomplikowane życie jak na 13- latkę ;/  Nie podam wam więcej swoich danych, więc nawet nie proście.Od razu ostrzegam: mam świra na punkcie wampirów i emotikonek!!! dlatego spotkacie ich sporo w moich historyjkach.Tak więc życzę miłego czytania!!

Pozdrawiam Jamij :)