środa, 27 marca 2013

Rozdział VIII - Kłopot zwany "Jack'iem"


Rozdział 8




Bella


Kłopot zwany „Jack’iem”.


Zeszliśmy na drugie piętro, gdzie były poustawiane rzędy kolorowych szafek. Każda miała inny fason, kolor i obraz. Po korytarzu chodziło mnóstwo ludzi w podobnych do nas strojach. Czyli są jakieś zasady do ubioru.
- Każdy może ozdobić swoją szafkę jak tylko chce. – szepnął mi do ucha Beck, gdy mijaliśmy jedną grupkę rozchichotanych dziewczyn rzucających Beckowi maślane spojrzenia. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Szafki szafkami, ale widzę, że ty tu łatwo nie masz. – zaśmiałam się cicho. Spojrzał na mnie zaskoczony i skrzywił się teatralne.
- Cóż, rola niegrzecznego chłopca nie jest łatwa w tych czasach. – powiedział z dumą chowając ręce do kieszeni. Uśmiechnęłam się. Szliśmy kawałek, aż Beck wskazał dwie podłużne szafki. Jedna była cała biała, a druga obok, czarna z czerwonymi runami i srebrnym łańcuszkiem przyklejonym do drzwiczek. Uniosłam brew. Wzruszył tylko ramionami.
              Sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam kluczyk. Kiedy uchyliłam drzwiczki, zobaczyłam dwie małe półki i dużą przestrzeń na dole. U góry, w mniejszych komorach, leżały książki, zeszyty, strój jeździecki i piórnik z przyborami. Do wewnętrznej strony drzwiczek był przyklejony plan. Zerknęłam na niego i wyciągnęłam potrzebne mi (tak sądzę) książki.
- Co masz pierwsze? – spytał Beck stojąc już przede mną ze swoimi książkami.
- Historię w 10. – powiedziałam z pamięci.
- Ja też, chodź, zaprowadzę cię do sali. – powiedział i zaczął iść na trzecie piętro. Szłam za nim rozglądając się dyskretnie. Niektórzy patrzyli na mnie zaciekawieni, inni bez wyrazu lub jakby mnie oceniali. Miałam ochotę na nich warknąć, by się odczepili, ale powstrzymałam się. I czasem tego żałuję. Nagle podszedł do nas wielki facet w bluzie baseballowej i luźnych jeansach i zagrodził nam drogę. Po jego obu stronach stanęli dwa dryblasy w podobnych strojach. Miał krótkie blond włosy i umięśnione ręce. Wyglądał jakby był na sterydach. Beck cały się spiął i spojrzał na niego twardo. Byli tego samego wzrostu, ale Beck mimo swojej nie tak małej postury wyglądał przy nim jak chucherko. Ale wiedziałam, że czasem nie rozmiar ma znaczenie. Zaniepokoiła mnie raczej reakcja Becka i jego mroczne myśli, które napłynęły mu do głowy, gdy go zobaczył. Te wszystkie przemyślenia zajęły mi ułamek sekundy.
~ Kto to jest? ~ Spytałam w myślach Becka. Wzdrygnął się lekko. Otworzyłam częściowo umysł, byśmy mogli rozmawiać.
~ To Jack i jego pachołki, Tim i Greg. Największe palanty w szkole. Jack ma moc niezwykłej siły fizycznej, a Tim i Greg jej słabszą wersję. Ale i tak są niesłychanie silni. Dlatego dzieciaki się ich boją. To miejscowa banda, która bierze każdą ładną dziewczynę. A ty chyba mu się spodobałaś. ~ stwierdził gorzko. Jack uśmiechnął się szeroko i zwrócił do Becka.
- Hej, Johnson, masz nową koleżankę? Czemu mi jej jeszcze nie przedstawiłeś? -  spytał kąśliwie, zerkając na mnie pożądliwie. Rzuciłam mu jadowite spojrzenie.
- Zostaw ją, Jack. Nie dostaniesz jej. – syknął Beck. Jak i jego pachołki spojrzeli po sobie z podejrzanym uśmiechem.
- Tak? Co ty powiesz? A może ona sama nam o tym powie, co ślicznotko? – spytał odpychając Becka na bok.                            
                Opierał się, ale Tim i Greg odciągnęli go na bok. Zebrał się krąg gapiów obserwujących całe to zdarzenia. Wszyscy wpatrywali się we mnie czekając na moją reakcję. Spojrzałam chłopakowi w oczy. Był ode mnie parę centymetrów wyższy, ale dla mnie mógłby być też robalem łażącym po ścianach.
- Puść go. – powiedziałam po prostu.
- Uuuu… mała broni tego pozera! Patrzcie państwo, ta mała dziewczynka go broni! – zaśmiał się. – Zostaw go może i pójdź ze mną, co? Gwarantuję ci niezapomniany rok szkolny. – wymruczał przybliżając się do mnie. Nie drgnęłam. Rzuciłam mu groźne spojrzenie.
- Ostrzegam. Puszczaj go. – powiedziałam trochę głośniej wyginając palce w szpony.
- Niedoczekanie twoje. Chyba, że pójdziesz ze mną. – złapał mnie za nadgarstek i jeszcze się przybliżył. Wkurzyłam się. Wykręciłam mu rękę i złapałam za szyję pociągając w dół, by znalazł się na poziomie mojej twarzy.
- Powiedziałam; puszczaj go! – warknęłam odsłaniając kły. Patrzył na mnie ze strachem, próbując się wyrwać- bezskutecznie.
- Ty… - zaczął.
- Tak, wzrok cię nie myli. Więc, dobrze ci radzę, puść go i ZOSTAW NAS W SPOKOJU! – warknęłam puszczając go. Upadł na podłogę i zaczął się cofać nie spuszczając ze mnie przerażonego wzroku.
- Spadamy stąd, chłopaki. – powiedział i zaczął uciekać. – Jeszcze się z tobą policzę! – wrzasnął za sobą. Nie widziałam czy mówi do mnie, czy do Becka, ale miałam to w głębokim poważaniu. Podeszłam do chłopaka, który podnosił się z ziemi.
- Wszystko w porządku? – spytałam pomagając mu zbierać książki.
- Tak. Nie powinnaś się tak narażać Jack’owi. – stwierdził poważnym głosem prostując się. Gapie się już rozeszli nie widząc zbyt wiele. Widać, że byli podekscytowani, że tak ich wystraszyłam. Niestety to ich przyciągnie do mnie.
- Phi! A nich spróbuje tylko coś zrobić! – mruknęłam groźnie.
- Cóż, teraz na pewno spróbuje. Sprawiłaś mu uciechę. On z ciebie nie zrezygnuje, stanie się zaborczy, zrobi wszystko by cię dostać. – mówił z wściekłością. Zaśmiałam się złowieszczo.
- A niech tylko spróbuje. – mruknęłam oblizując kły.
- Nie! Bella, tu są strasznie ostre zasady. Poza tym słyszałaś dyrektorkę: jeśli kogokolwiek tkniesz, wylecisz stąd lub cię zabiją. Nie możesz używać mocy, ani wampiryzmu, wykryją to.
- Jak? – spytałam zerkając na niego.
- Kamery. – powiedział wskazując na małe okrągłe urządzenia przy suficie. – Są zaczarowane. Jeśli użyjesz magii, w ich obrazie zaczniesz świecić.  Oni to wykryją i najprawdopodobniej wywalą.
- W takim razie, pewnie połowę uczniów by stąd powyrzucano. – mruknęłam niepocieszona.
- Zależy. Świeci się na cztery kolory, w zależności od tego jak potężnego zaklęcia lub rodzaju mocy używasz. – wyjaśnił. – Kolor zielony; najczęściej przymykają na to oko, bo to niewielkie przewinienie. Żółty, dostajesz upomnienie, lub jakąś drobną karę jak sprzątanie w klasie, czy większa pomoc nauczycielowi. Nic wielkiego. Kolor niebieski; możesz zostać zawieszona w prawach ucznia, zakaz wyjścia z gmachu szkoły, zakaz imprezowania do końca roku, to już poważniejsze kary. Za kolor czerwony najczęściej zostaje się wyrzuconym. Dlatego trzeba się pilnować. – rzucił jej dziwne spojrzenie. – Jak potężnej mocy użyłaś? – spytał. Spojrzałam na niego pobłażliwie.
- Żadnej. W ogóle nie używałam magii. Po prostu wysunęłam kły i użyłam swojej NORMALNEJ siły. To, że on jest takim słabiakiem, to już nie moja wina. – powiedziałam. Beck zaśmiał się.
- Niezłe z ciebie ziółko. – zarechotał. Skłoniłam się teatralnie.
- Dziękuję bardzo, bisy przywiduję w przyszłości. – zadeklarowałam, a on uśmiechnął się.
 Staliśmy już pod drewnianymi ciemnymi drzwiami z mosiężną klamką i srebrnym znaczkiem „10”.  Czas zacząć lekcje.

C.D.N.
Mam nadzieje, że się podoba :D Niedługo wstawię kolejną część ;)

Na dzisiaj to wszystko, 

Pozdrawiam

Jamij :)

środa, 20 marca 2013

Rozdział VII - Plan




Rozdział 7


Bella

Plan

Po paru godzinach poczułam się strasznie zmęczona. Cały ten dzień przytoczył mnie fizycznie i emocjonalnie. Odłożyłam książkę na szafkę i wzięłam z jednej z szuflad swoją piżamę. Poszłam do łazienki się umyć. Stałam pod gorącym prysznicem próbując rozpuścić w wodzie swoje obawy. Po kilkunastu minutach wyszłam i powlokłam się do swojego łóżka. Beck zgasił światło i zasłonił zasłony, za co byłam mu wdzięczna.            Przykryłam się po brodę ciepłą kołdrą i westchnęłam cicho. Jak dobrze spać w normalnym łóżku po raz pierwszy od miesięcy.
- Dobranoc. – mruknęłam.
- Dobranoc. – odpowiedział. Czułam, że jest spięty, ale byłam zbyt zmęczona, by na to zareagować. Po chwili już smacznie spałam.

Beck


Jej oddech stał się płytki i równy. Zasnęła. Zerknąłem na nią. Wydawała się taka spokojna i odprężona. Odjęło jej to lat i teraz wyglądała jak dwunastoletnia dziewczynka. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem oglądać film.
Kiedy się skończył, poszedłem do łazienki i szybko się umyłem. Też byłem wyczerpany. Jutro będę musiał oporządzić jelenia. Przynajmniej nie będzie już w nim krwi, którą i tak musiałbym spuścić. Wzdrygnąłem się lekko, przypominając sobie tamten widok, kiedy Bella wgryzła mu się w kark.
Położyłem się i patrzyłem przez chwilę na śpiącą Bellę. Wyglądała tak uroczo. Jakby wszystkie troski odpłynęły, a ona znajdowała się w miejscu, w którym zawsze chciała być. Zasnąłem. Jutro szkoła… ech…

Bella



Obudziłam się około szóstej rano. Bech jeszcze spał, więc cichutko poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Dzisiaj mój pierwszy dzień „Szkoły”. Nie wiedziałam w co się ubrać. W ogóle nic o tej szkole nie wiedziałam. Są w niej mundurki? Jakie są lekcje? Czy jest jakaś godzina policyjna? A to tylko szczyt góry lodowej. Westchnęłam ciężko.
 Ubrałam się w czarne rurki, obcisły czarny sweterek i trampki. Po chwili Beck też się obudził i przeciągnął. Jego piżama składała się z przykrótkich szortów.
- Dzień dobry. – powiedział.
- Dzień dobry. – odparłam i usiadłam na łóżku. Patrzyłam jak krząta się po pokoju, idzie pod prysznic, ubiera się i je tosty na śniadanie. Ubrał się podobnie jak ja, więc zmarszczyłam brwi. Spojrzał na mnie, jakby dopiero zorientował się, że tam siedzę. Zerknął na swój strój i na mnie i wzruszył ramionami. Pokręciłam lekko głową.
- Wprowadzisz mnie w sekrety szkoły? – spytałam w końcu.
- Sekrety?
- Plan lekcji, przerwy itp. – podpowiedziałam. Uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Cholera, zapomniałem, że dzisiaj twój pierwszy dzień! – wykrzyknął i usiadł naprzeciwko mnie. – No więc… To jest szkoła dla „wybitnie uzdolnionych” czyli ludzi o nadprzyrodzonych zdolnościach. Uczymy się tu różnych rzeczy, każdy jest traktowany osobno. W zależności od swoich umiejętności masz różny plan lekcji, ale wszyscy zaczynają i kończą o tej samej porze, chyba, że dyrektorka zarządzi inaczej. Głównie zaczynają się o 8:30, a kończą około 15:00. W każdym pokoju jest głośnik i klapka w drzwiach, którymi przekazywane są informacje. – powiedział wskazując na mały czarny głośnik w górnym rogu pokoju przy suficie i drzwi. – Przerwy trwają od pięciu do piętnastu minut, a przerwa na lunch trwa pół godziny. Potem robimy sobie co chcemy, ale bez łamania regulaminu – mają na tym punkcie hopla. Cisza nocna zaczyna się o jedenastej i wtedy powinno się wracać do pokoi, chyba że to coś bardzo ważnego, lub masz przepustkę lub pozwolenie nauczyciela. – powiedział, a ja słuchałam go z uwagą. Teraz miałam trochę jaśniejszy pogląd na wszystko.
- A książki, mundurki, nauczyciele, ludzie itp.? – spytałam gdy przerwał.
- Mundurków nie mamy, możemy się ubierać jak chcemy, ale są pewne kryteria, które trzeba spełniać. Wszystko będzie w regulaminie i książeczce, którą dostaniesz wraz z planem lekcji. Książki należą do własności szkoły i pewnie już są w przyznaczonej ci szafce. Na serio, wszystko jest w książce. To taki poradnik, czy coś w tym stylu. – zamyślił się na chwilę. – Każdy w szkole ma jakieś nadprzyrodzone umiejętności, nauczyciele również. Dlatego też niełatwo ich oszukać i cieszą się szacunkiem w szkole. Ale z natury są raczej sympatyczni. – skrzywił się nieco, Chyba ma zatargi z jednym z nich. Kiedyś będę musiała go o to wypytać. – Z uczniami jest trochę gorzej. Mam tu paczkę przyjaciół, którzy są najfajniejszymi ludźmi pod słońcem, ale niestety są też wyjątki. W szkole jest około pięciuset trzydziestu uczniów, więc jest nas sporo. Niektórzy z nich uważają się za lepszych od zwykłych ludzi i innych „Obdarzonych: jak my tu siebie nazywamy. Porównują swoje moce; czasem to, jak potężną masz moc decyduje o twojej hierarchii społecznej w szkole. – skrzywił się z niesmakiem. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Nagle rozległ się szelest i z klapki w drzwiach wyleciała gruba brązowa teczka. Beck podszedł i wziął ją z podłogi. Przeczytał napis i uśmiechnął się do mnie.
- To dla ciebie. – powiedział znów siadając naprzeciwko mnie. Otworzyłam teczkę. W środku były dwie kartki i mała książeczka oprawiona w brązową skórę. Położyła ją na łóżku i wyciągnęłam kartki. Na jednej był czerwony napis „Regulamin” i  drobnym druczkiem napisane ze trzydzieści punktów. Otworzyłam szerzej oczy, a Beck uśmiechnął się do mnie. Pokręciłam głową i odłożyłam go obok książeczki. Druga kartka to był plan lekcji:




Plan lekcji dla uczennicy Belli Night

Poniedziałek:

Wtorek:
Środa:

Czwartek:
Piątek
8:30 – 9:30
Historia

Sala 10

8:30 – 10:30
Basen

Jezioro/Szkolny basen
8:30 – 9:30
Do  wyboru:

*Plastyka s2
*Muzyka s22
*Literatura s1

8:30 – 9:30
Język dodatkowy
Do wyboru:

*francuski s3
*włoski s4
*japoński s5
8:30 – 9:30
Język angielski

Sala 6
9:50 – 10: 50
Sztuki walki

Sala Gimnastyczna


10:40– 11: 40
Język angielski

Sala 6
9:40 – 10: 40
Język angielski

Sala 6
9:40 – 10:40
Sztuki walki

Sala Gimnastyczna
9:40 – 10:40
Historia

Sala 10
11:05 – 12:05
Do  wyboru:

*Plastyka s2
*Muzyka s22
*Literatura s1

11:45 – 12:45
Techniki magii

Sala 20

10:55 – 11:55
Język dodatkowy
Do wyboru:

*francuski s3
*włoski s4
*japoński s5
10:55 – 11:55
Techniki magii

Sala 20
10:50 – 11:50
Zielarstwo i Eliksiry

Sala 19
Przerwa na lunch

Przerwa na lunch

Przerwa na lunch

Przerwa na lunch
Przerwa na lunch
12:40 – 13:40
Dramat

Sala 15

13:20 – 14:20
Historia

Sala 10
12:25 – 13.25
Szermierka

Sala Gimnastyczna

12:25 – 13:25
WOMS
(Wychowanie magiczne i wiedza o społeczeństwie magicznym)

Sala 13
12:20 – 13:20
Obrona przed magią

Sala 12
14:45 – 15: 45
Techniki magii

Sala 20

14:30 – 15:30
Jeździectwo

Tor wyścigowy
13:40 – 14:40
Dramat

Sala 15
13:40 – 14:40
Historia

Sala 10
13:35 – 14:35
Jeździectwo

Tor wyścigowy



Wpatrywałam się w niego ze zmarszczonym czołem.
- Co to za lekcje? Techniki magii, WOMS, sztuki walki? – zerknęłam na niego.
- Mówiłem ci, że to jest inna szkoła. Są tu ludzie w wieku licealnym, więc przedmioty ścisłe typu matematyka, chemia, fizyka i tym podobne zostały usunięte i zastąpione bardziej… praktycznymi w naszym przypadku. – odpowiedział. Zmarszczyłam lekko brwi. – Wiem, na początku wydaje się to trochę skomplikowane i dziwne, ale szybko się przyzwyczaisz.- Kiwnęłam głową. Beck spojrzał na zegarek i wstał.
- Dobra, za piętnaście minut zaczynają się lekcje, więc trzeba powoli się zbierać. W kopercie powinnaś mieć jeszcze kluczyk od szafki, w którym są już wszystkie potrzebne rzeczy. – sprawdziłam i rzeczywiście, w środku był jeszcze mały srebrny kluczyk, którego wcześniej nie zauważyłam. Był przy nim breloczek z numerkiem 159. Pokazałam go Beckowi, a on uśmiechnął się do mnie.
- Masz szafkę obok mojej. Chodź, pokażę ci gdzie są.
- Dobra. – powiedziałam i poszłam za nim.

C.D.N.



Mam nadzieję, że się podoba ;)

Na dzisiaj to już wszystko.

Pozdrawiam
Jamij :)