Rozdział 6
Beck
Pokój
Wspięliśmy się znowu na
schody do mojego pokoju. Myślałem, że panna O’Connell żartuje. Mam mieszkać z
Bellą? Aż mnie ciarki przeszły. I to nie
ze strachu.
Doszliśmy do drzwi,
prowadzących do mojego pokoju. Na drewnianych drzwiach widniał numerek 123. W
Instytucie było około 400 takich pokoi. Czasem mieszkało tam kilka osób, czasem
jedna lub dwie. Ale zawsze chłopacy mieszkali oddzielnie, nigdy z dziewczynami.
Więc co napadło dyrektorkę, byśmy razem mieszkali?? Otworzyłem drzwi.
-
Witam w casa Beck. – powiedziałem.
Był to duży pokój z kanapą, wielkim łóżkiem, szafą, stolikiem nocnym i
telewizorem plazmowym. Za jednymi drzwiami była spora łazienka, a za drugimi
kuchnia. Mój dom. Bella rozejrzała się dookoła.
- Tu
mieszkasz cały rok? – spytała.
- Tak.
Na wakacjach są lekcje dla chętnych i można tu mieszkać cały rok, ale po
ukończeniu szkoły trzeba się wyprowadzić. – powiedziałem. To było chyba
logiczne?
- Aha.
– mruknęła i zatrzymała wzrok na łóżku. Zerknęłam na mnie z ukosa i podniosła
rękę. Wymamrotała coś i nagle z jednego łóżka powstały dwa trochę mniejsze.
- Jak
ty to zrobiłaś? – spytałem zaskoczony. Taki poziom magii powinna osiągnąć
dopiero za ok. pięć lat. I to jeszcze gdyby była czarodziejką.
-
Magia. – powiedziała uśmiechając się tajemniczo. Widać, że sprawia jej to
przyjemność.
-
Gdzie masz swoje rzeczy? – spytałem wsadzając ręce do kieszeni. Dziwnie się
czułem pytając ją o to.
-
Tutaj. – powiedziała i sięgnęła do kieszeni jeansów. Wyciągnęła plecak
wielkości mojego paznokcia. Wyszeptała parę słów i plecak powiększył się do
normalnych rozmiarów.
-
Możesz zająć cały kredens. – powiedziałem wskazując jej głową dużą szafkę
niedaleko łóżek. Kiwnęła głową, ale się nie ruszyła. Wpatrywała się w okno. –
Wszystko w porządku? – pytałem po chwili. Wzdrygnęła się i przeniosła na mnie
wzrok.
- Tak.
– powiedziała tylko. Podeszła do szafki i zaczęła układać swoje rzeczy. Nie
wiedziałem, co ze sobą podziać, więc poszedłem do kuchni. Oparłem się o
granitowy blat i wziąłem jabłko. Po chwili pojawiła się Bella. Rozejrzała się
dookoła i porwała drugie jabłko bez słowa. Spojrzałem na zegarek. Była trzecia.
Skończyłem jeść i poszedłem do „Salonu”. Klapnąłem na kanapie i włączyłem
telewizor. Bella usiadła na swoim (do niedawna moim i jednym) łóżku i
wyciągnęła z plecaka książkę. Zaczęła ją czytać. Jakoś nie rwało nam się do
rozmowy. Ale nam to nie przeszkadzało. Gapiłem się w ekran. Nic do mnie nie
docierało. Cały czas myślałem o jednym: „Cholera, będę mieszkał z Bellą!”
Na razie to wszystko :)
Pozdro
Jamij ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz