Rozdział 18
Bella
Czas
Tak
mijały kolejne dni, a potem tygodnie w Akademii Magii. Czułam się tu jak w
domu. Codziennie siadałam z teraz też moją paczką. Tom siadał razem z nami.
Zbliżyliśmy się do siebie. Byliśmy przyjaciółmi i cieszyło mnie to. Beck
chyba coś zadecydował, bo znowu był uśmiechnięty, choć przez to nie mniej
tajemniczy. Jess okazała się fajną dziewczyną i zakolegowałyśmy się. Zaś Marco,
Bill, Gabriel i Ginny zaakceptowali moje dziwne zachowanie i polubiliśmy się.
Na przerwach gadaliśmy, nawet ja czasem do nich dołączałam. Po lekcjach co
tydzień wychodziliśmy gdzieś na miasto. Raz na plażę, raz na zakupy, innym
razem w jakieś fajne miejsce. Zżyliśmy się. Byłam szczęśliwa. Jednak cały czas
trapiło mnie kilka rzeczy... tylko Tom i
Beck wiedzieli, że jestem wampirzycą. No, nie liczyć dyrektorki. Naprawdę
polubiłam tych ludzi i źle się czułam okłamując ich. Cotygodniowe polowania
jeszcze bardziej mnie dołowały. Beck się martwił, a Tom próbował jakoś
pocieszać. Jednak na nic się to nie zdało.
-
Po prostu źle mi z tym – powtarzałam.
Zapomniałam
już o Jimie i o tym, co zrobił. Teraz miałam nowe życie i nową przyszłość. I
miałam zamiar z tego korzystać, póki mogę. Bo rzeczywistość najczęściej uderza
w najmniej spodziewanym momencie. Tak i było w tym przypadku...
Spacerowałam
z Tom’em. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się razem. Usiedliśmy przy jednym ze
stolików zrobionych na kształt stołów piknikowych. Siedziałam przodem do
okratowanego magazynu z roślinami na eliksiry i zielarstwo. Rozmawialiśmy o nas: podczas tych tygodni
dużo dowiedziałam się o chłopaku. Urodził się i wychował w Londynie.
Ojciec zmarł, kiedy miał siedem lat, a
matka pięć lat później. Mieszkał z ciotką, która się nim opiekowała. Uwielbia
ją. Potem przeniósł się do Akademii, to jego pierwszy rok. Ja
niewiele mówiłam o sobie, a on to rozumiał. Powiedziałam mu, że
odkąd miałam siedem lat, podróżowałam (co nie jest do końca prawdą), aż znalazł
mnie Beck. Wcześniej moi rodzice zginęli, co było głównym powodem mojego
odejścia. Cóż, może mijało się to z prawdą, ale nie okłamywałam go. Nagle
dostrzegłam ruch koło magazynu. Spojrzałam w tamtą stroną i zamarłam. Jim. Stał
tam. Wskazał na mnie.
Zamarłam.
Tom zauważył przerażenie w moich oczach.
- Bella, co się stało? – spytał.
Obejrzał się do tyłu, ale Jim już znikł.
- Nie! – krzyknęłam i popędziłam
za nim. Ale kiedy dobiegłam do budynku, zorientowałam się, że już za późno.
Zdematerializował się. Stanęłam w bezruchu. Po chwili opadłam na kolana. – Nie
– szepnęłam.
- Bella! – usłyszałam krzyk
Tom’a. Podbiegł do mnie i ukląkł obok. – Bella, co się stało?! – spytał. Nie
odpowiedziałam. Wpatrywałam się pusto w miejsce, w którym on stał.
- On tam był... – szepnęłam
ledwie dosłyszalnie.
- Kto? Kto tam był? – spytał
chłopak oglądając się za siebie.
- Jim... morderca moich
rodziców. Znalazł mnie.
* *
*
- Zaraz, zaraz – powiedział Tom
unosząc ręce w geście obrony. – Jeszcze raz, bo nie rozumiem.
Westchnęłam.
- Powiedzmy, że jestem
szlachcianką w społeczeństwie wampirów, królestwie Ordrack. Jim był sługą mojej
rodziny od kilkuset lat. Jednak kiedy miałam siedem lat, po prostu zastrzelił
moich rodziców – powiedziałam cicho. – A teraz ściga mnie i próbuje zabić. –
przerwałam na chwilę. – Urodziłam się w połowie jako człowiek. Tuż po tym,
jak zobaczyłam jak ich zabija, próbowałam uciec, ale on mnie dogonił i ugryzł –
powiedziałam wzdrygając się. – Uciekłam, przemieniłam się i próbowałam przeżyć.
I tak oto jestem tutaj...
Przez
chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Byłam spięta i rozglądałam się co chwilę
dookoła.
- Ale skoro chce cię zabić, to
czemu nie atakuje? – spytał myśląc intensywnie.
Zachowywał
zimną krew i za to go uwielbiałam.
- Lubi się bawić zdobyczą. Może
zaatakować jutro, może za tydzień, a może za pięć lat. Nie wiem! Wiem tylko, że
chce mnie zabić. I nie zdziwiłabym się, gdyby stworzył armię przeciw mnie. –
powiedziałam cicho.
- Jest aż tak źle?
Kiwnęłam
głową w odpowiedzi. Potarłam dłońmi twarz.
- Jest jeszcze gorzej. –
powiedziałam cicho. Co tu kryć; byłam przerażona. Przez te wszystkie lata
poznałam jego możliwości na tyle, by wiedzieć, że prędzej, czy później mnie
zabije. – Nie zaatakuje, dopóki nie zwariuję. A to już się zaczyna.
- Spokojnie – powiedział
delikatnie Tom. – Nie pozwolimy, by coś ci zrobił.
- Doceniam to, ale nie znasz
jego możliwości. W pogoni za mną mordował wioski, miasteczka. Musiałam kryć się
po lasach i pustkowiach, by nie zabijał niewinnych.
- Bella, akademia ma wbudowane
takie zabezpieczenia, że nie ma prawda
cię skrzywdzić – powiedział z przekonaniem.
- To niby jak się tu dostał?
- Hmm... zanim dołączyłaś do
akademii, na lekcji teorii magii mówiliśmy o zaklęciach obronnych. Te tereny są
objęte silnymi przeciwzaklęciami. Nikt ze złymi zamiarami nie może tu się
wedrzeć.
- Czyli... – mruknęłam ze
zmarszczonym czołem.
- Czyli nie przyszedł tu żeby
cię skrzywdzić, tylko nastraszyć i pokazać, że wie, gdzie jesteś – powiedział.
- Albo wysłał projekcję. –
powiedziałam.
- Co?
- Jim ma moc iluzji, może
stworzyć taką projekcję. Możesz ją poczuć, dotknąć, zranić, zabić, a Jim może
sobie siedzieć bezpiecznie na drugim końcu świata.
- Widzisz? Nic ci nie zrobi. –
powiedział Tom.
- Na razie. Kiedy tylko wyjdę,
on zaatakuje, jestem tego pewna. – powiedziałam.
- Więc musisz zostać w akademii.
- Tom, nie mogę tu spędzić
reszty życia, nie chcę się ukrywać jak tchórz! Poza tym, muszę polować, a w tym
wymiarze nie ma dzikich zwierząt.
- Więc będziemy musieli je tu
sprowadzić. – powiedział.
- Chcesz przenieść stado dzikich
zwierząt przez centrum Miami? Tom, to bez sensu. Przez jakiś tydzień wytrzymam,
ale potem będę musiała zapolować.
- Ale wtedy on cię zabije! – zaprotestował.
Westchnęłam.
- Już za długo przed nim
uciekałam. Trzeba to w końcu skończyć!
- Nie! Nie pozwolę ci się tak
narażać!
- Jeśli ja nie pójdę, zabije lub
porwie któreś z was, by mnie wyciągnąć!
Potrząsnął
głową.
- My o siebie zadbamy. Nie
jesteśmy bezbronni.
- Ja też nie!
- Ale to nie nas chce zabić!
- Ale będzie chciał, by mnie
zdobyć!
- Nie pozwolę, byś sama
wychodziła z akademii.
- Z wzajemnością. – powiedziałam
stanowczo, piorunując go spojrzeniem. Chcąc, nie chcąc, musiał odwrócić wzrok. To
mamy problem. Ja nie puszczę ich, a oni mnie.
- W ogóle, lepiej by było,
gdybym zginęła. O jednego potwora mniej na świecie. – mruknęłam do siebie.
Niestety Tom to usłyszał. Spojrzał na mnie wkurzony.
- Jak w ogóle możesz tak o sobie
myśleć? Jesteś sto razy lepsza od wielu ludzi! Brzydzisz się kłamstwem i
kradzieżą, sama jeśli możesz, to tego unikasz. Jak już, to tylko po to, by
chronić przyjaciół. Zawsze jesteś sprawiedliwa i uparta w przekonaniu
sprawiedliwości. Ty potworem? Nie rozśmieszaj mnie, proszę. Nie prosiłaś się o
swój los. Starasz się powstrzymać swoją naturę, choć widzę jak przez to
cierpisz. Powiedz, gdzie ty tu widzisz potwora?! Jesteś najlepszą osobą jaką
znam i nie wmawiaj mi, że jest inaczej. –powiedział wskazując na mnie palcem.
Patrzyłam na niego osłupiała. Nigdy tak nie wybuchał. Teraz jego oczy płonęły,
czerwony refleks pojaśniał.
- Naprawdę tak uważasz? – szepnęłam poruszona.
- Oczywiście, że tak. I nie
tylko ja. Jess, Beck, Marco, Bill i Gabriel również. Chociaż nie wiedzą o
twojej tajemnicy, nie wmówisz im, że jesteś potworem. Bo nie jesteś.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. To tylko
fakty.
Dla
mnie aż fakty. Przez całe życie żyłam w przeświadczeniu, że jestem potworem.
Może nadal tak uważałam, ale dzięki Tom’owi już mi to tak nie przeszkadzało.
Przez jakiś czas rozmawialiśmy,
ale groźba w postaci Jima wciąż wisiała w powietrzu. Wprost dało się ją wyczuć.
Próbowałam o nim zapomnieć, ale cały czas czaił się w zakamarkach mojego
umysłu.
Wieczorem spacerem wracaliśmy w
kierunku budynku Akademii. Nagle wspięłam się na palce i pocałowałam Tom’a
w policzek. Zaskoczony spojrzał na mnie.
- A to za co?
- Za to, że jesteś. –
powiedziałam szczerze. Przez chwilę po prostu na mnie patrzył. Staliśmy
niedaleko dziedzińca, między budynkiem, a jeziorem. Wtedy Tom pochylił się nade
mną i po chwili wahania pocałował. Zaskoczył mnie. Jednak zaraz przytuliłam się
do niego i oddałam pocałunek.
Jim zniknął. Wszystkie problemy
i wątpliwości razem z nim. Teraz liczyło się tylko to, że odkryłam, co czuję do
Tom’a. Ja się w nim zakochałam.
C.D.N.
No i macie to, na co wiem, że czekaliście ;) Dodałam trochę dreszczyku emocji. Wiem, że to pierwsze to nie rysunek, ale tak pasuje, że nie mogłam się wręcz powstrzymać XD
Czy Bella będzie z Tom'em? Czy wytrzyma bez polowań? I najważniejsze, czy Jim zaatakuje?
To i więcej w kolejnych rozdziałach.
Pozdrawiam
Jamij ;3