środa, 24 lipca 2013

Rozdział XVII - Retrospekcja


Rozdział 17


Tom

Retrospekcja


Leżeliśmy tak w ciszy, wpatrując się w gwiazdy. Nie mogłem uwierzyć, że to działo się tak szybko... czułem, że zaczynam się w niej zakochiwać...  Jednak do refleksji zmusiło mnie pewne wspomnienie. Widziałem Bellę podczas incydentu z Jack’iem. Widziałem jej siłę. I oczy, które błysnęły na czerwono. Wiem z doświadczenia, że oczy nie świecą sobie tak po prostu. Tylko trzy rasy mają taką cechę: Demony, czarnoksiężnicy i... wampiry. Przeanalizowałem dokładnie swoje wspomnienia zagłębiając się w coś rodzaju retrospekcji.  Jack prowokował Beck’a, podrywał Bellę... <wzdrygnąłem się> Beck coś powiedział denerwując tym osiłka... i wtedy zaatakowała Bella. Coś warczała do niego cicho, nie słyszałem. Śmiał się. W końcu chwyciła go za rękę, a Jack zaczął się wyrywać. I wtedy... Wtedy Bella wyszczerzyła zęby w gniewnym grymasie i jej oczy błysnęły... pachołki zniknęły.
                Potem, na sztukach walki, była szybka. Bardzo szybka. Jeszcze jej wygląd... te moce... Była zimna jak na żywą istotę, blada... jej śpiew na muzyce... Kiedy skupiłem się na chwilę, zorientowałem się, że nie czuję bicia jej serca.
                Elementy układanki powoli wskakiwały na miejsce. Przymknąłem oczy. Nie mogę być pewien...
                - Bella? – szepnąłem po chwili wahania.
                - Hmm...? – mruknęła nie spuszczając oczu z gwiazd.
             - Powiedz mi, proszę, jedną rzecz... – zacząłem. Zerknęła na mnie, wyczuwając zmianę w moim nastroju.
                - Tak...?
                - Kim naprawdę jesteś?
Zesztywniała. Całe jej ciało się napięło, jakby przygotowane do ataku. Zerknęła na mnie, w jej oczach czaił się powstrzymywany strach. Jednak ja patrzyłem spokojnie.
                - C-co?
          - Umiem łączyć fakty. Nie martw się, nikomu nie powiem... po prostu chciałbym wiedzieć – powiedziałem cicho.  Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Ona jakby z obawą. Sam bałem się tego, co odpowie, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że niewiele by to zmieniło. Chyba to wyczuła, bo częściowo się rozluźniła, a jej oczy znów były bezdenne i nieprzeniknione...
             - Wiedziałam, że kiedyś się zorientujesz... ale że tak szybko? Zaskoczyłeś mnie – szepnęła, ale wcale nie wyglądała na zaskoczoną. Wręcz przeciwnie. Jakby czuła... ulgę?
Czekałem cierpliwie.
            - Tom... Jestem wampirem – szepnęła. Kiwnąłem głową. Potwierdziły się moje przypuszczenia. Czułem... pustkę. Byłem zagubiony.
                - Tom? – spytała, gdy nie odpowiadałem. Spojrzałem jej w oczy.
                - Jak namówiłaś dyrektorkę, by cię przyjęła? – spytałem po prostu. -   Ona nie cierpi wampirów.
             - Beck mnie znalazł... – zaczęła niechętnie. – Zaprowadził mnie do niej i powiedział, że nie mam zamiaru nikogo atakować.
                - A nie masz? – przerwałem jej. Potrząsnęła głową gwałtownie.
             - Nie! Mam dosyć bycia potworem. Jednak nie można mieć wszystkiego na raz.  – powiedziała gorzko.
Po chwili podjęła opowieść:
           - Głównie dlatego zgodziłam się tu uczyć i mieszkać. Jednak dyrektorka mimo wszystko jest... ostrożna – powiedziała.
                - Co to znaczy? – zerknęła na mnie.
            - Mieszkam w pokoju z Beck’iem, by jak ona to ujęła „mieć mnie na oku dwadzieścia cztery godziny na dobę”.
               - Serio? – spytałem zaskoczony. W akademii zabrania się mieszkania z uczniami o płci przeciwnej.
Bella kiwnęła głową. Uśmiechnąłem się blado.
                - I co on na to?
                - Na początku nie mógł w to uwierzyć, oponował. Ale teraz chyba mu się to podoba.
                - A tobie?
                - Zaczęłam się już przyzwyczajać.  – odparła po prostu. Miałem mętlik w głowie. Bella chyba to wyczuła, bo powiedziała:
                - Jest już późno. Może już wracajmy? Musisz sobie jeszcze przemyśleć kilka spraw...
Kiwnąłem głową. Wstaliśmy i zaczęliśmy powoli iść w kierunku akademii.
                Odprowadziłem Bellę pod drzwi.
                - Do zobaczenia – powiedziała cicho dziewczyna.
                - Cześć – mruknąłem i poszedłem do siebie.
                Leżąc na plecach i wpatrując się w sufit, rozmyślałem o całej sytuacji. Bella jest wampirem. Ale skoro dyrektorka ją przyjęła, to nie może być zła. Nie robi krzywdy ludziom... Przecież byliśmy kilka razy sam na sam. Gdyby chciała, mogłaby zaatakować. Otrząsnąłem się. Przecież mówię o Belli! O tej tajemniczej, piękniej dziewczynie, która otwierała się przede mną... w której się zakochiwałem. Zamknąłem oczy. Byłem rozdarty.


Bella


                Weszłam do pokoju i od razu się położyłam. Beck już umyty leżał w łóżku i czytał książkę. Zerknął na mnie.   
                - Jak się bawiłaś? – spytał cicho. Nie odpowiedziałam. –  Coś cię stało?
Nie odpowiedziałam. Byłam zbyt zestresowana. Nie wiedziałam, co postanowi Tom. Wiedziałam jednak jedno: chciałabym by był przy mnie. Po  raz pierwszy myślałam tak o ledwo poznanej osobie. Ale to prawda. Kiedy go przy mnie nie ma, czułam się samotna. Nie wiem, co zrobię, gdy zdecyduje, że nie chce mnie znać. Bo takiej decyzji się właśnie obawiałam.
            - Bella, co się stało? – spytał łagodnie, siadając. Pokręciłam głową. Wzięłam piżamę w łóżka i ruszyłam do łazienki. Stanęłam w drzwiach. Odwróciłam głowę w stronę Beck’a, jednak nie spojrzałam na niego.  
                - Tom wie. – powiedziałam po prostu, beznamiętnym tonem i zamknęłam się w środku.

*            *             *

                Przez kilka kolejnych dni nie rozmawiałam z Tom’em, Beck’iem ani nikim innym. Po prostu zamknęłam się w sobie. Nie dopuszczałam do siebie nikogo i niczego. Mijaliśmy się na korytarzu. Tom nawet na mnie nie patrzył. Z dnia na dzień coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że nie chce mnie znać. Nawet w czwartek, na sztukach walki, nie spojrzał na mnie, kiedy walczyłam z innymi. Wykręcił się, by ze mną nie walczyć. Odprowadzałam go wzrokiem, kiedy wychodził z sali. Jakbym nie istniała. Beck rozpaczliwie próbował mnie zmusić do jakiejkolwiek reakcji. Razem z paczką skakali wokół mnie, ale ja nawet nie drgnęłam. Tylko Beck znał powód tego transu. I tak nie znał wszystkich szczegółów. Nie rozumiał, czemu tak zareagowałam, ale rozumiał, że coś złego musiało się stać. Kiedy Tom siadał z nami w stołówce, zachowywał się jakby nie tam nie było, a ja nic nie jadłam i wpatrywałam się w blat.
                Przez tych kilka dni załamałam swoją rutynę i narysowałam tylko jeden rysunek. Zamknięte kajdany. Bo czułam się jakby uwięziona w tej chwili.

                W piątek byłam już na granicy wytrzymałości. Zamartwiałam się, sama nie wiem czemu. Zwykle niczyje zdanie mnie zbytnio nie obchodziło. A teraz zorientowałam się, że ta decyzja jest dla mnie bardzo ważna. Nie daje mi żyć.
                 Po lekcjach usiadłam na jednej z licznych ławek na dziedzińcu i wpatrywałam się w jezioro. Nagle usłyszałam, że ktoś siada obok. Nie ruszyłam się.  Ale wtedy poczułam ten zapach... Zapach słodkiej krwi, która nie wywołuje mojego pragnienia... odwróciłam głowę. Tom. Patrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem. Ani drgnęłam. Patrzyłam w jego ciemne oczy... Czerwony refleks przygasł, jakby zanikał. Siedzieliśmy tak przez chwilę.
             - Przemyślałem wszystko – powiedział w końcu cicho.  – Obserwowałem cię też przez te kilka dni...
Zamrugałam zaskoczona. Myślałam, że on specjalnie mnie unika... Słuchałam dalej spięta.
               - I doszedłem do wniosku, że mnie to nie obchodzi – powiedział na jednym wydechu. Patrzyłam na niego w milczeniu. Maska opadła. Widać było, że naprawdę mnie nie nienawidzi.
               - Nie obchodzi mnie, że jesteś wampirzycą. To cały czas jesteś ty. I zawsze będziesz. – powiedział stanowczo. Przez chwilę nie odzywałam się, a potem przytuliłam go mocno. Zaskoczyłam go, ale po chwili też mnie przytulił.
              - Już myślałam, że mnie nienawidzisz... – szepnęłam, odzywając się po raz pierwszy od tamtego wieczoru.
              - Ja? Nie mógłbym cię nienawidzić. – odszepnął wtulając policzek w moje włosy. Zamknęłam oczy. 
                - Myślałam, że oszaleję... nie mogłam zapomnieć... – westchnęłam.
                - Nie martw się. Nie mam zamiaru cię nienawidzić. – powiedział. Siedzieliśmy tak przez chwilę w bezruchu. Poczułam się lekka, wolna. Już wiedziałam, co narysuję, gdy wrócę do pokoju. Klucz. Klucz do kajdan, który Tom dał mi mówiąc te słowa: „ Nie mógłbym cię nienawidzić. Nie mam zamiaru cię nienawidzić...”


C.D.N.

Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że choć częściowo zaspokoiłam wasze wymogi i ciekawość.  W następnym rozdziale postaram się umieścić kolejny rysunek. 

Do napisania
Jamij :)
               

6 komentarzy:

  1. Tak myślałam, że ona jest wampirem. Trochę dziwnie on się zachowywał, ale doskonale to wyjaśniłaś. Cudne to zdanie o tej nienawiści.
    świetnie ci wyszedł ten rozdział, całe opowiadanie nabiera kolorów. Czekam na następny rozdział :)
    Zapraszam do mnie http://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/ mam nadzieję, że spodoba ci się pierwszy rozdział nowej części. Liczę na odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  2. To, że Bella jest wampirem zostało już pokazane na samym początki, bodajże w pierwszych trzech rozdziałach. :P
    A odwiedzam cię co tydzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A spodziewałam się pocałunku ! Pisz dalej, bo zwariuję XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma XD
      Piszę, ale chyba dodam już jutro. Jeszcze nie skończyłam. Będą emocje, ale nie takie XD

      Usuń
  4. Trzymasz w napięciu ! Z kim będzie Bella ? ja obstawiam Toma ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się może wydarzyć XD Piszę właśnie kolejny rozdział, za jakąś godzinę powinien być ;)

      Usuń