piątek, 26 lipca 2013

Rozdział XVIII - Czas

Rozdział 18


Bella

Czas

             Tak mijały kolejne dni, a potem tygodnie w Akademii Magii. Czułam się tu jak w domu. Codziennie siadałam z teraz też moją paczką. Tom siadał razem z nami. Zbliżyliśmy się do siebie. Byliśmy przyjaciółmi i cieszyło mnie to. Beck chyba coś zadecydował, bo znowu był uśmiechnięty, choć przez to nie mniej tajemniczy. Jess okazała się fajną dziewczyną i zakolegowałyśmy się. Zaś Marco, Bill, Gabriel i Ginny zaakceptowali moje dziwne zachowanie i polubiliśmy się. Na przerwach gadaliśmy, nawet ja czasem do nich dołączałam. Po lekcjach co tydzień wychodziliśmy gdzieś na miasto. Raz na plażę, raz na zakupy, innym razem w jakieś fajne miejsce. Zżyliśmy się. Byłam szczęśliwa. Jednak cały czas trapiło mnie kilka rzeczy...  tylko Tom i Beck wiedzieli, że jestem wampirzycą. No, nie liczyć dyrektorki. Naprawdę polubiłam tych ludzi i źle się czułam okłamując ich. Cotygodniowe polowania jeszcze bardziej mnie dołowały. Beck się martwił, a Tom próbował jakoś pocieszać. Jednak na nic się to nie zdało.
                - Po prostu źle mi z tym – powtarzałam.
                Zapomniałam już o Jimie i o tym, co zrobił. Teraz miałam nowe życie i nową przyszłość. I miałam zamiar z tego korzystać, póki mogę. Bo rzeczywistość najczęściej uderza w najmniej spodziewanym momencie. Tak i było w tym przypadku...
           Spacerowałam z Tom’em. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się razem. Usiedliśmy przy jednym ze stolików zrobionych na kształt stołów piknikowych. Siedziałam przodem do okratowanego magazynu z roślinami na eliksiry i zielarstwo.  Rozmawialiśmy o nas: podczas tych tygodni dużo dowiedziałam się o chłopaku. Urodził się i wychował w Londynie. Ojciec  zmarł, kiedy miał siedem lat, a matka pięć lat później. Mieszkał z ciotką, która się nim opiekowała. Uwielbia ją. Potem przeniósł się do Akademii, to jego pierwszy rok.  Ja  niewiele mówiłam o sobie, a on to rozumiał. Powiedziałam mu, że odkąd miałam siedem lat, podróżowałam (co nie jest do końca prawdą), aż znalazł mnie Beck. Wcześniej moi rodzice zginęli, co było głównym powodem mojego odejścia. Cóż, może mijało się to z prawdą, ale nie okłamywałam go. Nagle dostrzegłam ruch koło magazynu. Spojrzałam w tamtą stroną i zamarłam. Jim. Stał tam. Wskazał na mnie.



Zamarłam. Tom zauważył przerażenie w moich oczach.
                - Bella, co się stało? – spytał. Obejrzał się do tyłu, ale Jim już  znikł.
                - Nie! – krzyknęłam i popędziłam za nim. Ale kiedy dobiegłam do budynku, zorientowałam się, że już za późno. Zdematerializował się. Stanęłam w bezruchu. Po chwili opadłam na kolana. – Nie – szepnęłam.
               - Bella! – usłyszałam krzyk Tom’a. Podbiegł do mnie i ukląkł obok. – Bella, co się stało?! – spytał. Nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się pusto w miejsce, w którym on stał.
                - On tam był... – szepnęłam ledwie dosłyszalnie.
                - Kto? Kto tam był? – spytał chłopak oglądając się za siebie.
                - Jim... morderca moich rodziców. Znalazł mnie.

*             *             *


                - Zaraz, zaraz – powiedział Tom unosząc ręce w geście obrony. – Jeszcze raz, bo nie rozumiem.
Westchnęłam.
            - Powiedzmy, że jestem szlachcianką w społeczeństwie wampirów, królestwie Ordrack. Jim był sługą mojej rodziny od kilkuset lat. Jednak kiedy miałam siedem lat, po prostu zastrzelił moich rodziców – powiedziałam cicho. – A teraz ściga mnie i próbuje zabić. – przerwałam na chwilę. – Urodziłam się w połowie jako człowiek. Tuż po tym, jak zobaczyłam jak ich zabija, próbowałam uciec, ale on mnie dogonił i ugryzł – powiedziałam wzdrygając się. – Uciekłam, przemieniłam się i próbowałam przeżyć. I tak oto jestem tutaj...
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Byłam spięta i rozglądałam się co chwilę dookoła.
               - Ale skoro chce cię zabić, to czemu nie atakuje? – spytał myśląc intensywnie.
Zachowywał zimną krew i za to go uwielbiałam.
             - Lubi się bawić zdobyczą. Może zaatakować jutro, może za tydzień, a może za pięć lat. Nie wiem! Wiem tylko, że chce mnie zabić. I nie zdziwiłabym się, gdyby stworzył armię przeciw mnie. – powiedziałam cicho.
                - Jest aż tak źle?
Kiwnęłam głową w odpowiedzi. Potarłam dłońmi twarz.
                - Jest jeszcze gorzej. – powiedziałam cicho. Co tu kryć; byłam przerażona. Przez te wszystkie lata poznałam jego możliwości na tyle, by wiedzieć, że prędzej, czy później mnie zabije. – Nie zaatakuje, dopóki nie zwariuję. A to już się zaczyna.
                - Spokojnie – powiedział delikatnie Tom. – Nie pozwolimy, by coś ci zrobił.
            - Doceniam to, ale nie znasz jego możliwości. W pogoni za mną mordował wioski, miasteczka. Musiałam kryć się po lasach i pustkowiach, by nie zabijał niewinnych.
          - Bella, akademia ma wbudowane takie zabezpieczenia,  że nie ma prawda cię skrzywdzić – powiedział z przekonaniem.
                - To niby jak się tu dostał?
                - Hmm... zanim dołączyłaś do akademii, na lekcji teorii magii mówiliśmy o zaklęciach obronnych. Te tereny są objęte silnymi przeciwzaklęciami. Nikt ze złymi zamiarami nie może tu się wedrzeć.
                - Czyli... – mruknęłam ze zmarszczonym czołem.
           - Czyli nie przyszedł tu żeby cię skrzywdzić, tylko nastraszyć i pokazać, że wie, gdzie jesteś – powiedział.
                - Albo wysłał projekcję. – powiedziałam.
                - Co?
              - Jim ma moc iluzji, może stworzyć taką projekcję. Możesz ją poczuć, dotknąć, zranić, zabić, a Jim może sobie siedzieć bezpiecznie na drugim końcu świata.
                - Widzisz? Nic ci nie zrobi. – powiedział Tom.
                - Na razie. Kiedy tylko wyjdę, on zaatakuje, jestem tego pewna. – powiedziałam.
                - Więc musisz zostać w akademii.
            - Tom, nie mogę tu spędzić reszty życia, nie chcę się ukrywać jak tchórz! Poza tym, muszę polować, a w tym wymiarze nie ma dzikich zwierząt.
                - Więc będziemy musieli je tu sprowadzić. – powiedział.
             - Chcesz przenieść stado dzikich zwierząt przez centrum Miami? Tom, to bez sensu. Przez jakiś tydzień wytrzymam, ale potem będę musiała zapolować.
                - Ale wtedy on cię zabije! – zaprotestował. Westchnęłam.
                - Już za długo przed nim uciekałam. Trzeba to w końcu skończyć!
                - Nie! Nie pozwolę ci się tak narażać!
                - Jeśli ja nie pójdę, zabije lub porwie któreś z was, by mnie wyciągnąć!
Potrząsnął głową.
                - My o siebie zadbamy. Nie jesteśmy bezbronni.
                - Ja też nie!
                - Ale to nie nas chce zabić!
                - Ale będzie chciał, by mnie zdobyć!
                - Nie pozwolę, byś sama wychodziła z akademii.
             - Z wzajemnością. – powiedziałam stanowczo, piorunując go spojrzeniem. Chcąc, nie chcąc, musiał odwrócić wzrok. To mamy problem. Ja nie puszczę ich, a oni mnie.
                - W ogóle, lepiej by było, gdybym zginęła. O jednego potwora mniej na świecie. – mruknęłam do siebie. Niestety Tom to usłyszał. Spojrzał na mnie wkurzony.
            - Jak w ogóle możesz tak o sobie myśleć? Jesteś sto razy lepsza od wielu ludzi! Brzydzisz się kłamstwem i kradzieżą, sama jeśli możesz, to tego unikasz. Jak już, to tylko po to, by chronić przyjaciół. Zawsze jesteś sprawiedliwa i uparta w przekonaniu sprawiedliwości. Ty potworem? Nie rozśmieszaj mnie, proszę. Nie prosiłaś się o swój los. Starasz się powstrzymać swoją naturę, choć widzę jak przez to cierpisz. Powiedz, gdzie ty tu widzisz potwora?! Jesteś najlepszą osobą jaką znam i nie wmawiaj mi, że jest inaczej. –powiedział wskazując na mnie palcem. Patrzyłam na niego osłupiała. Nigdy tak nie wybuchał. Teraz jego oczy płonęły, czerwony refleks pojaśniał.
                - Naprawdę tak uważasz? – szepnęłam poruszona.
                - Oczywiście, że tak. I nie tylko ja. Jess, Beck, Marco, Bill i Gabriel również. Chociaż nie wiedzą o twojej tajemnicy, nie wmówisz im, że jesteś potworem. Bo nie jesteś.
Uśmiechnęłam się do niego.
                - Dziękuję.
                - Nie masz za co. To tylko fakty.
Dla mnie aż fakty. Przez całe życie żyłam w przeświadczeniu, że jestem potworem. Może nadal tak uważałam, ale dzięki Tom’owi już mi to tak nie przeszkadzało.
                Przez jakiś czas rozmawialiśmy, ale groźba w postaci Jima wciąż wisiała w powietrzu. Wprost dało się ją wyczuć. Próbowałam o nim zapomnieć, ale cały czas czaił się w zakamarkach mojego umysłu.
                Wieczorem spacerem wracaliśmy w kierunku budynku Akademii. Nagle wspięłam się na palce i pocałowałam Tom’a w policzek. Zaskoczony spojrzał na mnie.
                - A to za co?
          - Za to, że jesteś. – powiedziałam szczerze. Przez chwilę po prostu na mnie patrzył. Staliśmy niedaleko dziedzińca, między budynkiem, a jeziorem. Wtedy Tom pochylił się nade mną i po chwili wahania pocałował. Zaskoczył mnie. Jednak zaraz przytuliłam się do niego i oddałam pocałunek.



          Jim zniknął. Wszystkie problemy i wątpliwości razem z nim. Teraz liczyło się tylko to, że odkryłam, co czuję do Tom’a. Ja się w nim zakochałam.

C.D.N.

No i macie to, na co wiem, że czekaliście ;) Dodałam trochę dreszczyku emocji. Wiem, że to pierwsze to nie rysunek, ale tak pasuje, że nie mogłam się wręcz powstrzymać XD 

Czy Bella będzie z Tom'em? Czy wytrzyma bez polowań? I najważniejsze, czy Jim zaatakuje? 
To i więcej w kolejnych rozdziałach.


Pozdrawiam

Jamij ;3

6 komentarzy:

  1. Pierwsza ! Dzięki, że spełniłaś moją prośbę. Nareszcie coś konkretnego! A ten Jim O.O Gały mi wypełzły na wierzch kiedy zobaczyłam tego gifa. Najlepsze! I oby nie ostatnie ...
    P.S. Mam drobną radę. Może nastąpiłby okres kiedy coś z Bellą nie tak i słabnie. Wtedy każdy z paczki szuka przyczyny. Byłoby ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie ostatni. Upatrzyłam sobie tego kolesia i będę go rysować.
      I sory, ale ja już mam plany ;)

      Usuń
    2. Ah Ty ! A będą problemy Belli ? Wszystko stanęłoby do góry nogami ;) A i zapraszam na bloga ! 2 nowe opowiadania oraz nastrojowa muzyka do starego.

      Usuń
    3. Wszystko się okaże za kilka dni ;)

      Już patrzę :P

      Usuń
    4. Czekam z niecierpliwością ;)

      Usuń
  2. Jednak doszło do pocałunku, jak słodko... Jak bym narysowała coś TAKIEGO też nie miałabym siły, żeby się powstrzymać :)
    Jim powrócił, ciekawe jak dobierze się do Belli.
    Byłoby mi bardzo miło, gdybyś wpadła do mnie http://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń